Jak podsumować ten rok?
Nie wiem jak Wam, ale mi minął błyskawicznie. Był to rok muzycznych kompromisów. Nic nie boli tak, jak sprzedawanie biletów na koncerty, które PO PROSTU MUSISZ sobie odpuścić. Był to rok muzycznych wyzwań. Kiedy naprzeciwko ciebie siada prawdziwa legenda, a ty robisz wszystko, żeby nie stracić języka w gębie. Był to rok muzycznych pomyłek. Jakim cudem nowe APC wydawało mi się zajebiste? Był to kolejny rok szukania swojej muzycznej tożsamości. Nie oszukujmy się, słowa „industrial” używałam częściej niż moje ukochane „totalnie”.
Nie mam zdecydowanych faworytów, płyt, które powaliły mnie na kolana. Mimo to uważam, że był to bardzo dobry muzycznie rok. Poniżej lista najczęściej słuchanych przeze mnie pozycji. Mam nadzieję, że coś przypadnie Wam do gustu!
Buzz Kull – New Kind Of Cross // cold wave, post-punk
Australia – kraj miliona pająków i bardzo zdywersyfikowanej sceny muzycznej. Podobno artysta był bliski śmierci, pomieszkał trochę w Berlinie i przez dekadę nic nie wydał. Nie wiem, czy ma to jakikolwiek wpływ na „New Kind Of Cross”, ale chciałam się z Wami podzielić tą ciekawostką. Wracając jednak do samego wydawnictwa: właśnie tak powinien brzmieć cold wave/electroclash. Mechaniczne dźwięki automatu perkusyjnego i zaprogramowanej melodii uzupełnione o chłodny, pozbawiony emocji wokal.
Shame – Songs Of Praise // punk
Wszyscy tylko o IDLES, a ich koledzy z festiwalowych scen też wydali (długo oczekiwany, bo debiutancki) album. I szczerze mówiąc, wydaje mi się, że jest nawet lepszy od Joy As The Act Of Resistance. Może to niesprawiedliwe, że porównuję debiut do drugiej płyty, ale od zawsze widzę te zespoły na tym samym poletku i ciężko mi tego nie robić. Songs Of Praise to czysta energia i młodzieńcza wściekłość, jeszcze nie oszlifowana, dzięki czemu bardzo szczera.
Poison Point – Bestiensäule // dark wave, ebm
Od początku słychać, że jest to muzyka robiona przez francuzów – ciężki bit miesza się z tanecznymi synthowymi dźwiękami, nie dając ani chwili na zastanowienie – trzeba tańczyć. Czuć jednak też typowo niemieckie podejście do EBM – może dlatego chłopaki z Poison Point znaleźli się w katalogu berlińskiej wytwórni [aufnahme + wiedergabe], obok takich nazw, jak Demand czy Schwefelgelb.
ADULT. – This Behavior // electroclash
Electroclash wydaje się być całkiem prostym gatunkiem muzycznym, jednak jeżeli się w niego zagłębicie, szybko okazuje się, że niewiele zespołów w niego umie. ADULT. to już starzy wyjadacze na tej scenie, ale This Behaviour udowodnili, że ani myślą o emeryturze. Duet pochodzi z Detroit i może to siła sugestii, ale czuć na tej płycie inspiracje chłodnym techno podnoszącego się z kolan miasta.
Ho99o9 – Cyber Cop [Unauthorized MP3.] // hip-hop, punk, wtf
W ogóle nie czekałam na tę płytę, ponieważ United States Of Horror wystarczająco mnie rozczarowało. Na szczęście chłopcy odrobili zadanie domowe i już nie znajdziemy quazi dub stepowych kawałków, które mają być radio friendly. Tak powinno brzmieć The Prodigy, gdyby nie zjadali po raz czwarty swojego własnego ogona. Te zabiegi można by znaleźć na nowym Ministry, gdyby Al otworzył szerzej głowę. Ale może to i lepiej, że to wszystko znalazło się po prostu na nowym albumie ho99o9. Hit!
Street Sects – The Kicking Mule // electro-industrial
Uwielbiam zespoły poznane przez przypadek. Kolejne utwory na YT odpalały się bez mojej ingerenecji, w końcu włączył się Street Sects. Brzmiało to jak dziwne połączenie Skinny Puppy i Mindless Self Indulgence, już sama nie wiedziałam, czy mi się to podoba, czy nie. Potem zobaczyłam ich oprawę wizualną, konsekwentną jak u (nie wierzę, że użyję tego porównania) Iron Maiden. Ziomki Uniform, Youth Code czy innych Black Queen, a mam wrażenie, że najmniej docenieni w tym towarzystwie. Warto się nimi zainteresować.
HIDE – Castration Anxiety // noise, industrial
HIDE to jeden z tych zespołów, który nie otrzymał w tym roku należącej się im uwagi. Obecni na scenie Chicago już od dobrych kilku lat wreszcie wydali album i to nie byle gdzie, bo w Dais Records. Są szumy i automatyczna perkusja, ale nie brzmi to jak Youth Code czy The Body. Może to zasługa wokalu Heather, ale dla mnie bliżej im do Hole. Tak czy siak, warto ich sprawdzić.
Puce Mary – The Drought // experimental, noise
Noisowo eksperymentalny field recording? Tak najłatwiej można opisać to, co dzieje się na The Drought. Niepokojące i przeraźliwe dźwięki łączące się z odgłosami lasu i śpiewu ptaków fundują niezapomnianą wycieczkę na drugą stronę lustra. To naprawdę niesamowity album potwierdzającym tylko pozycję duńskiej królowej noisu.
Snail Mail – Lush // alternative
Dla mnie rocznik 99 już do końca życia będzie miał po prostu dziewięć lat. Tym bardziej możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że Lindsey Jordan jest taka młodziutka. Jeżeli istnieją na świecie nastolatki z taką wrażliwością i dojrzałością emocjonalną, chyba nie jesteśmy jeszcze całkiem straceni. Lush to zestaw niezwykle błyskotliwych obserwacji artystki na temat relacji międzyludzkich. Wszystko podane w bardzo prosty, subtelny sposób. Uwaga! Słuchając na kacu można uronić kilka łez.
Jaye Jayle – No Trail and Other Unholy Paths // goth americana
Nazwanie Jaye Jayle americaną może być trochę krzywdzące, ponieważ mam wrażenie, że ta metka została wyświechtana przez Króla Kolesia. I pomimo całej mojej sympatii do Dude’a, Jay Jayle w porównaniu z jego twórczością ma o wiele więcej do zaoferowania. Album jest złożony, zaskakujący, a Evan Patterson nie boi się korzystać z całego spektrum gatunku mrocznego country. Płyta została nagrana w taki sposób, aby niezależnie od kolejności słuchania utworów, doświadczać muzycznej podróży w taki sam sposób. A kiedy dowiadujemy się, że produkował ją muzyczny doradca Davida Lyncha, wszystko staje się jasne.
Ancient Methods — The Jericho Records // techno
I wtedy bóg powiedział: niech będzie techno! Przyszedł Ancient Methods i pokazał wszystkim, na czym świat stoi. Finał muzycznej opowieści o zburzeniu murów Jerycha brzmi niesamowicie majestatycznie i przerażająco. Gęsty klimat berlińskich klubów łączy się z melodyjnością, czasem tworząc wręcz singlowe hity („I Am Your New King” z King Dudem na wokalu). Na płycie pojawił się także gościnnie Prurient – dwóch bogów techno w jednym miejscu? Nie dziwota, że runęły wszystkie mury.
Turnstile – Time and Space // hardcore
Jeden z tych zespołów, które poznałam krótko po ich koncercie w Polsce. Do tej pory pluję sobie w brodę, że nie chciało mi się iść tego wieczora do Hydrozagadki, tym bardziej że pewnie sam koncert zaliczyłabym do najlepszych tego roku. „Time&Space” o czyste złoto. 25 minut niezwykle przebojowych, melodyjnych hardcorowych kawałków. Idealny soundtrack do podróży na Off Festival samochodem bez klimatyzacji.
Wczasy – Zawody // polskie i smutne
Z polską muzyką zawsze było u mnie trochę na bakier, ale w tym roku zaskoczyłam samą siebie. Zaskoczyli mnie też chłopcy z Wczasów – przede wszystkim tym, z jaką lekkością bawią się językiem, ale też bardzo błyskotliwym poczuciem humoru. Wszystko to ubrane w niezwykle nostalgiczne melodie i okraszone autotunem. Zawody to jednak trochę śmiech przez łzy. Złamane serca, chujowe prace, głód weekendowych imprez i poczucie bezsensu. Witamy w dorosłym świecie!
₲ardeŋ ɵƒ – Void // cold wave
Projekt Kuby Adamiaka i SKY. Świetnie się tego słucha z kilku powodów. Po pierwsze, znając solową twórczość SKY, ciekawie obserwuje się wyrwanie jej z naturalnego środowiska na granicy jawy i snu i osadzenie w wyraźniejszych, mocniejszych kompozycjach. Okazuje się, że radzi tam sobie doskonale. Po drugie słychać, że Kuba ma niesamowite wyczucie do melodii i ogromny talent do robienia hitów. Posłuchajcie Violet – Faded – Divided i spróbujcie się ze mną nie zgodzić.
Poniżej lista bardziej oczywistych albumów tego roku, które, podejrzewam, o wiele częściej znajdą się w muzycznych zestawieniach:
The Soft Moon – Criminal
Young Fathers – Coca Sugar
Mazut – Atlas
Actors – It Will Come To You
Soft Kill — Savior
Lebanon Hanover – Let Them Be Alien
Uniform – The Long Walk
Daughters – You Won’t Get What You Want
The Body – I Have Fought Against It, But I Can’t Any Longer.
Lingua Ignota – All Bitches Die
Murs – A Strange Journey Into The Unimaginable
Syny – Sen
Beach House: 7
Mamy dla Was wielką playlistę z naszymi ulubionymi kawałkami minionego roku! Sprawdźcie na Spotify:
Jeżeli podobają się Wam treści, jakie prezentujemy i chcecie nas wesprzeć, możecie odwiedzić nasz profil na Patronite: