Muzycznie to był naprawdę świetny rok i zdaję sobie sprawę, że nie przesłuchałam jeszcze masy rzeczy, które mogłyby się znaleźć w tym zestawieniu. Łącznie podrzucam wam 25 płyty, które najczęściej przewijały się przez moje słuchawki. Z cała pewnością mogę wybrać trzy najważniejsze wydawnictwa, jednak cała reszta opisana została w dowolnej kolejności. Klasycznie, na dole znajdziecie playlistę ze wszystkimi albumami. Do siego roku!
1. Chat Pile - God's Country // noise rock, sludge
Po prostu: świetny album. Chat Pile kumuluje w sobie agresję, frustrację i całą złość na świat i wyrzyguje ją na wyprodukowanym jak żyleta God’s Country. Na płycie usłyszycie połączenie noise rocka, sludge i metalu. Zespół porównuje się do brzmieniowo do Godflesh, Nirvany, Jesus Lizard i Korna i co ciekawe, wszystkie te porównania są niezwykle trafne. Jednocześnie to, co wychodzi zespołowi, nie jest ani trochę “na siłę” czy udawane. To czysta energia, furia zamknięta w ciężkich utworach z nisko strojonymi gitarami, do których nie sposób się nie bujać. Wszystkiego dopełnia przeraźliwy wokal Rayguna Buscha, który – kiedy trzeba – brzmi bardzo niepozornie, ale jak już ryknie, można dostać gęsiej skórki. Dla takich zespołów chce mi się to wszystko robić.
2. Haunted Horses - The Worst Has Finally Happened // noise rock, industrial
Nie wiem czemu o tym zespole nie jest głośniej – to naprawdę solidny, odpowiednio creepy noise rock z elementami industrialu. The Worst Has Finally Happened, jak można się domyślić po optymistycznej nazwie, opowiada o upadku świata i wszystkich aspektach jego zgnilizny. Towarzyszą temu niepokojące, mechaniczne horror punkowe dźwięki, które narzucają nastrój trochę jak na The Downward Spiral – im dalej w las, można odnieść wrażenie, że tracimy zmysły coraz bardziej. Odczuwam tutaj zresztą silnego ducha Nine Inch Nails, bo tak jak u Reznora ciężar przekazu nie leży w samej muzyce, a nastroju i budowanej narracji. To wychodzi Haunted Horses doskonale.
3. Boy Harsher - The Runner (Original Soundtrack) // darkwave, synthpop
Nie będę się specjalnie rozpisywać, ponieważ rozpływałam się już nad tym wydawnictwem i samym Boy Harsher w ostatnim odcinku naszego podcastu. Duet osiągnął dla mnie taki status, że naprawdę ciężko jest mi sobie wyobrazić, że wypuszczą coś słabego. The Runner to tak naprawdę esencja tego, co potrafią: od coldwave’owych czy wręcz ambientowych kompozycji po synthpopowe bangery, które w równoległej rzeczywistości nie schodziłyby z pierwszych miejsc radiowych list przebojów.
Cold Gawd - God Get Me the Fuck Out of Here // post-shoegaze
Nostalgiczny, mocno osadzony w latach 90. shoegaze z elementami post-hardcore. I tym sposobem Cold Gawd podbił moje serce. Matt Wainwright, mózg i wokalista tego projektu, nagrał całość zupełnie sam. Pracując w kawiarni w Chicago i odczuwając coraz bardziej doskwierającą samotność, w utworach wraca do dawnych przyjaciół, rozmyśla o bezsensownych pracach, rozprawia się z codziennym rasizmem i alkoholizmem. Dużo tam smutku i autorefleksji, ale też nadziei.
Black Magnet - Body Prophecy // cold wave, industrial
Z tym industrial metalem nie jest łatwo. Większość zespołów brzmi tak samo, dużo przekracza granicę przaśności, która w tym gatunku jest bardzo cienka, inne nawet nie próbują udawać że po prostu chcą być cover bandem Ministry. Czy Black Magnet wyróżnia się na ich tle? Dla mnie tak, ale każde z was musi ocenić to same. Ukrywający się za tą James Hammontree zwinnie czerpie z klasyków gatunku, serwując ebmowe bangery (Hermetix) czy bardziej „klasyczne”, agresywno-metalowe kawałki (Body World). Całość może być całkiem przyjemną, sentymentalną wycieczką dla osób, które zjadły zęby na Skinny Puppy i NIN.
No Devotion - No Oblivion // dream pop, post-punk
Zespół złożony z byłych członków zespołu Lostprophets i wokalisty Thursday. Jako No Devotion nagrywają atmosferyczny dream pop, ale z naszym ukochanym pazurem. W końcu Geoff Rickly potrafi krzyknąć i ryknąć i szkoda taki talent marnować. Jeżeli jesteśmy już przy zmarnowanych talentach, to czasem ciężko jest nie słuchać mi tego albumu przez pryzmat wydarzeń z zespołem Lostprophets i nie ubolewać nad zmarnowanymi karierami muzyków tego zespołu. W No Devotion w szczególności dają popis swoich możliwości i wielka szkoda, że los tego zespołu jest przesądzony – side project, który przemknie gdzieś w tle i napisze o nim jakiś polski blog w podsumowaniu rocznym. Warto dać im szansę, bo to piękna, romantyczna płyta.
Persher – The Man With Magic Soap // industrial, hardcore
Blawan i Pariah to wyjadacze na scenie techno, ale w projekcie Persher pokazali, że są równie utalentowani i odważni poza swoim comfort zone. The Man With Magic Soap to mroczne i trochę przerażające połączenie noise’u, industrialu czy hardcore’a, to wszystko zanurzone jest w ciężkiej elektronice i przesterowanych wokalach. Brzmi trochę jak The Body na dopalaczach. Pojebane gówno.
Backxwash - His Happiness Shall Come First Even Though We Are Suffering // horrorcore
Album zamyka trylogię opowieści o pokoleniowej traumie, rasizmie, strachu i całej masie trudów, z którymi trans producentka/raperka musiała napotkać na swojej drodze. Rozprawia się z tym wszystkim bezlitośnie. Płyta jest jak otwarty nerw, może nawet trochę przytłoczyć na początku, ale naprawdę warto wytrwać. Bolesne, bardzo szczere i zajebiście wyprodukowane. Moim faworytem jest kawałek NYAMA z gościnnym udziałem Pupil Slicer, gdzie gościni skomle jak pies ze wścieklizną – ciary przy każdym odsłuchu.
The Serfs - Primal Matter // post-punk, cold wave
Naprawdę ciężko uwierzyć, że to płyta nagrana w 2022 roku. Primal Matter to atmosferyczny, bardzo melodyjny cold wave. Usłyszycie na nim oddech industrialnego wcielenia Depeche Mode (Power, Authority&Influence) ale oczywiście nie brakuje też ducha Joy Division (The Willows). Ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o inspiracje na tym albumie. To niesamowite, jak perfekcyjnie udało im się odtworzyć ducha przełomu lat 70. i 80. Synthpopowe klawisze i post-punkowa sekcja rytmiczna zapraszają do tańca i trzeba przyznać, że ciężko jest im się oprzeć. Niezależnie, czy jesteś smutnym gothem odliczającym dni do Castle Party albo bladym hipsterem z kurtce z naszywką Lebanon Hanover – zapraszam na parkiet, będziecie zachwyceni!
Guantanamo Party Program - IV // post-hardcore, sludge
To jeden z tych albumów, które od pierwszej sekundy miażdżą cię jak walec i nie pozwalają cię się podnieść ani na chwilę aż do ostatniego kawałka. IV to bardzo emocjonalna podróż, dużo bólu, może rozczarowania – w każdym razie głębokich emocji, jak to w przypadku takiej muzyki bywa. Więcej o płycie najdziecie w mojej recenzji w Noise Magazine.
Viagra Boys - Cave World // dance-punk
Punk Rock Loser z tego albumu to chyba moja ulubiona piosenka tego roku. Idealnie oddaje ducha Viagra Boys, jak i samego wokalisty, Sebastiana Murphy’ego. To jest zespół założony dla zabawy – zarówno fanów, jak i samych członków zespołu. Nie oczekujcie nic więcej, bo nic więcej nie dostaniecie. Na pewno? Cave World jest fantastyczną płytą, zespół na koncertach daje z siebie wszystko i w oparach ciepłego piwa i potu można się poczuć jak na Lidze Rocka w 2003 roku, ale… jest tam dużo więcej. Przede wszystkim trzeba tu pochylić się nad błyskotliwymi tekstami Murphy’ego, który bezlitośnie, ale z ogromną dozą ironii rozprawia się ze współczesnym światem.
Buzz Kull – Fascination // ebm, darkwave
Buzz Kull to aktualnie jeden z najciekawszych twórców w gatunku darkwave. Swoim najnowszym albumem nie tylko umacnia skrzętnie budowaną pozycję króla gotyckich dyskotek, zaprasza do chłodniejszego, electro clashowego świata. Artysta często porównywany jest z Boy Harsher nie bez powodu – muzycznie i jakościowo to ta sama półka. Jednak niedostępny i wręcz robotyczny wokal w Buzz Kull przeciąga nas bardziej w stronę surowego EBM, i dzięki mu za to!
Meryl Streek - 796 // punk
Album – manifest. W głównej mierze antyklerykalny (796 to liczba dziecięcych ciał wykopanych w pobliżu dwóch kościelnych placówek opiekuńczych w latach 2016-2017 w Irlandii), ale porusza też tematy warunków mieszkaniowych, bezrobocia czy samobójstwa. Bardzo szczera i dosadna płyta, gdzie ładunek skupia się przede wszystkim w wokalu artysty kryjącym się za pseudonimem Meryl Streek. Jego emocjonalna deklamacja chwyta za serce i gardło, a kiedy zaczynasz się wgłębiać w teksty… samemu można wpaść we wściekłość. Mimo wszystko polecam wam gorąco ten album, bo to jedna z najbardziej szczerych i mocnych rzeczy, jakie wyszły w tym roku.
Królówczana Smuga - Sport Patriotyzm Militaria // freak folk
Jeżeli jeszcze nie obserwujesz bacznie Królówczanej Smugi, to naprawdę już najwyższa pora. Adam to niezwykle barwna postać na naszej scenie, ale też piekielnie utalentowany artysta. Na Żałosne, jego poprzednim albumie, wyłapywałam więcej humorystycznych akcentów, z kolei na Sport Patriotyzm Militaria jest już nam trochę mniej śmiechu. Płyta jest bardziej złowieszcza, niepokojąca, a Adam coraz odważniej eksperymentuje ze swoim wokalem, co jest super, bo ma duże możliwości. Co tu dużo mówić, bolesny ten nasz obraz.
Meat Wave - Malign Hex // post-hardcore, post-punk
Ta płyta zawiera same hity, serio. Meat Wave dokonali tutaj czegoś doskonałego, wyważyli idealnie post-hardcore i post-punk, zadbali o to, żeby każdy kawałek był taneczny, porywający i “pulsujący”. Naprawdę ciężko jest wysiedzieć spokojnie, słuchając Malign Hex. Wiem, że raczej powinnam dzielić się swoimi odczuciami, ale nie napiszę lepszej recenzji niż pewien użytkownik RYM:
“my only real critique of this album is a critique that i find hard to put into words, which is that when i listen to the incessant i am overcome with visceral emotions of ‘this is one of the best things i’ve ever heard’ and this album just makes me think ‘damn this record rules’. i don’t know how to put that into words better but this is still a very good album”.
Honorable mentions:
- Skullcrusher – Quiet the Room // indie folk
- Birds in Row – Gris Klein // post-hardcore
- Fontaines D.C. – Skinty Fia // post-punk
- KEN mode – null // noise rock
- Dry Cleaning – Stumpwork // post-punk
- Ithaca – They Fear Us // metalcore
- Gilla Band – Most Normal // no wave
- A Place to Bury Strangers – See Through You // noise rock
- Crack Cloud – Tough Baby // art punk
- Jack White – Fear of the Dawn // blues rock
Tutaj znajdziecie wszystkie płyty na jednej playliście: