Wiele wskazuje na to, iż wszystko co znamy, jest tylko holograficzną projekcją, zapisaną na dwuwymiarowej powierzchni, trójwymiarowym złudzeniem wszechświata a my sami cieszymy się marną iluzją życia, podczas gdy prawdziwy świat czai się gdzieś daleko poza zasięgiem naszego wzroku. Nie mam problemu z taką wizją. Szczerze mówiąc nawet mnie ona cieszy. Znaczy to mniej więcej tyle, że może nie jesteśmy wcale tacy sprytni jak nam się wydawało. Albo to, że nie wiemy tak naprawdę nic i brodzimy w morzu niepewności. Denerwująca może być tylko myśl, iż prawdopodobnie nie dowiemy się tego tak naprawdę w ciągu naszego życia, ale też niewiedza to duża część naszej rzeczywistości, a to, że czegoś nie wiemy nie sprawia, że jesteśmy głupi. Po prostu tego nie wiemy i tyle.

Gorzej z wypieraniem twardych faktów, z którymi tak wielu z nas ma dość spory kłopot.

I to na skalę światową. Gdy słyszę kolejnego opętanego księdza lub polityka, który ma problem z zaakceptowaniem faktu, iż wszyscy wywodzimy się z afrykańskiej małpy lub z tym że świat nie został stworzony w ciągu siedmiu krótkich dni, odbezpieczam broń i celuję prosto w ich zidiociałe twarze. Po sekundzie wahania jednak zaraz się opamiętuję i celowo oszczędzam amunicję, skazując ich na, w moim mniemaniu, jeszcze gorszy los – dalsze życie we własnej głupocie. To wystarczająca kara za bycie cholernym idiotą.

Rasa, płeć, preferencje seksualne, jakie to ma znaczenie? Podstawą do jakichkolwiek osądów powinna być tylko miara inteligencji.

W idealnym świecie więzienia byłyby przepełnione półmózgami, bo nie ma chyba większej zbrodni niż bycie kompletnym głupcem. W tej rzeczywistości, w której żyjemy, ledwo dajemy sobie radę z powszechnym natłokiem debilizmu. Przyjęliśmy to jako coś normalnego, bo wiele ludzi to uprawia. Głupota stała się czymś powszednim, czymś co dzieje się cały czas dookoła nas i nie zauważamy już tego prawie w ogóle. Trywialna niczym kupno bułki na śniadanie. Dostępna na każdym kroku. Bagatelizowana do niedostrzegalnych rozmiarów. Niezauważana na pierwszy rzut oka, gotowa wybuchnąć niepostrzeżenie nam kiedyś wszystkim w twarz niczym potężny granat, czyniąc nam tym niemałą krzywdę.

Dzisiejszy klip to zaangażowany twór, który w dzieciństwie pozbawił mnie wszelkich złudzeń co do stanu naszego świata.

Baryton niczym u Barry’ego White’a rozprawiający się z obraźliwymi określeniami z ironicznie czarnym humorem w rytm najntisowego Euro House’u? Kupuję to w całości. Wydaje mi się, że pewne słowa i określenia mają tylko wtedy moc krzywdzenia, kiedy im na to pozwolisz. Więc nikt inteligentny nie powinien się poczuć pokrzywdzony przez ten tekst. Ktoś, kto myśli, nie jest w stanie tak łatwo wpaść w spiralę nienawiści. Znam jednak wielu ludzi, którzy poczuliby się dotknięci do żywego przez wymowę tej piosenki. Więc im wszystkim dedykuję właśnie ten numer. Mam nadzieję, że zepsuję im chociaż to jedno popołudnie. Amen.

Posted in Artykuł, Muzyka, News, VideoTagged ,