Są takie chwile w życiu każdego, że chciałoby się być kimś zupełnie innym, momenty podczas których masz ochotę wejść w skórę kogoś zupełnie nieznanego, założyć maskę, zmienić oblicze, po to tylko, żeby nie być sobą przez jakiś czas i odpocząć od siebie samego. Bywają okresy, podczas których surowa rzeczywistość Cię przytłacza, a Ty sam czujesz się jakbyś był doklejony z zupełnie innej bajki w tragicznym dramacie, w którym się właśnie znajdujesz. To zrozumiałe. Wiele osób tak czuje. Włącz wtedy tę piosenkę.

Kiedy twoje byłe okazują się być kompletnie stukniętymi, emocjonalnymi wrakami, osamotnionymi w swoich żałosnych bitwach z Tobą, kiedy Ty starasz się z całych sił przypomnieć sobie chociażby brzmienie ich głosu, daj szansę wtedy tej piosence. Kiedy ludzie, których znałeś świetnie w przeszłości i uważałeś za ekstra znajomych do końca życia, spotkani przypadkiem po jakimś czasie, okazują się być wszystkim tym, z czego sami kiedyś wspólnie drwiliście, włącz przycisk play i daj się całkowicie ponieść temu kawałkowi. Kiedy wszyscy wokół wydają się być okropnymi szujami, ludzie, którym ufałeś zmienili się w sekundę z najlepszych przyjaciół w najgorszych wrogów; Twoi rodzice nie chcą mieć z Tobą nic wspólnego i zamrażają Ci konto w banku; Twoje zwierzę Tobą gardzi i nie spędza z Tobą już tak dużo czasu jak kiedyś, zauważając jedynie Twoją obecność, kiedy przychodzi czas karmienia; praca Cię dusi, gnębi i zaszczuwa niczym jakiś młodociany bandzior, który w okresie adolescencji zabierał ci na boisku szkolnym kanapkę z serem i szynką parmeńską zrobioną z miłością przez mamę w domu, załóż słuchawki i posłuchaj tej piosenki.

I kiedy prowadzisz swoistą wojnę ze światem i często przegrywasz codzienne bitwy, uśmierzyć ból może tylko zgadnij co? Dokładnie tak – właśnie ta piosenka. Kiedy nie będzie już nadziei na nic, wszystkie modlitwy zostaną już dawno odmówione, ofiary rytualnie złożone, ostatnie dziewice poświęcone, kiedy poczujesz, że koniec świata jest tylko na wyciągnięcie ręki i piekło jest tuż za rogiem, włącz bez wahania tę piosenkę.

Wydaje się, że na wszelkie zło tego świata jest potrzebny ten kawałek — on sprawia, że życie jest znośniejsze i wszelkie problemy, na jakie natrafiasz na swej życiowej drodze wydają się być niczym więcej jak tylko nieistotnymi przeszkodami, które omijasz dzięki niemu bez problemu, nie zauważając ich właściwie w ogóle. Ta hipnotyzująco niepokojąca pieśń ma w sobie jakaś tajemną i magiczną moc, która sprawia, że przez te 3 minuty i 24 sekundy zapominasz nieoczekiwanie na jak beznadziejnym świecie żyjesz. I ta melodia, wyśpiewywana przez męskiego członka składu – raz zasłyszana, do końca Twych dni będzie ci się wkręcać w czaszkę niczym wiertło świdrujące głowę Amandy Feilding, jednak nieustępliwie i zdecydowanie docierająca w głębsze rejony umysłu i dotykająca znacznie bardziej ukrytych obszarów mózgu, narażonych w większym stopniu na wszelkie niedogodności i chore wkręty.

Kiedy zaś umrę, poproszę o to, żeby każdy z gości, który będzie niósł trumnę nucił głośno cudowny motyw przewodni „Run Away”, tak żeby ta melodia zabrała mnie wprost w zaświaty. Chciałbym zostać przy tym przeniesiony do miejsca, w którym takie rzeczy są na porządku dziennym, ten klip jest całkiem normalną sprawą a zastępy klonów członków Soundlovers porozumiewają się między sobą swoistą gwarą złożoną tylko ze słów „dananana tina tana dananana”, podobnie jak towarzystwo Johnów Malkovichów komunikowało się między sobą w umyśle Johna Malkovicha podczas odwiedzin jego samego w swojej własnej głowie w filmie „Being John Malkovich”. Mam nadzieję, że nadążacie, bo najważniejsze wciąż przed wami – jeśli jakimś cudem nie natrafiliście wcześniej na ten mroczny Eurodance to zazdroszczę wam jak jeszcze niczego dotąd, bo jedyne czego pragnę w życiu to być w tym miejscu, w którym jesteście teraz. To miejsce, o którym mówię jest bezpieczne niczym łono matki, przyjemnie zrównoważone i w miarę stabilne. Czyli miejsce do którego drogę zgubiłem już dawno temu i coś, co po pierwszej projekcji tego klipu wiele, wiele lat temu, już nigdy więcej nie było moim udziałem…

Ulubione momenty:

szaleńczy rave w 01:02 + łobuzerska mina podczas 02:06

Posted in Muzyka, News, VideoTagged , ,