Przez pryzmat dzisiejszego klipu jestem w stanie wyobrazić sobie jak może wyglądać cały rok 2020 – jak dla mnie będzie to mroczna przestrzeń, w której będą działy się mało sensowne rzeczy, nierzadko groteskowe i niewytłumaczalne, płaszczyzna rzeczywistości nagnie się do niespotykanej dotąd krzywizny, nasza percepcja zostanie zaburzona przez wydarzenia, które będą się rozgrywać wokół nas, a wszystkim ludziom, no cóż — będzie odpierdalać podobnie jak w tym obrazku.
Możliwe, że wspomnicie moje słowa, gdy obecny rok będzie przechodził w kolejny i nadejdzie czas podsumowań.
Chciałbym się mylić, ale obecne wydarzenia wcale nie napawają optymizmem. I próbuję zrozumieć jak można myśleć inaczej w momencie, gdy śnieg wydaje się być ewenementem na skalę krajową a zima staje się coraz bardziej odległym wspomnieniem; zmutowany koronawirus rozpoczyna swój śmiercionośny rajd w celu przetrzebienia ludzkiego gatunku, zbierając żniwo wśród naszych skośnookich przyjaciół, by następnie podstępnie kierować swój celownik na resztę świata, Placebo zrzuca bombę jądrową w postaci zapowiedzi nowej płyty, a Billie Eilish święci triumfy w Ameryce zdobywając cztery statuetki podczas ostatniego rozdania nagród Grammy. Wydarzenia takie jak te mogą sprawić, że wykształca się w normalnym człowieku całkiem realne wrażenie, iż dzień sądu ostatecznego jest całkiem blisko. Gdy wskazówki zegara zagłady w pierwszym miesiącu nowego roku wskazują dwie minuty przed północą, można zdać sobie sprawę z faktu, iż „Watchmeni” Alana Moore’a od momentu wydania nie mieli szansy być tak aktualni, jak obecnie.
I wiele wskazuje na to, że koniec jest właściwie tuż za rogiem, tylko sami nie chcemy tego dostrzec – zasłaniamy wzrok w nadziei, że może wydarzy się i przeminie, a my nawet tego nie zauważymy, bo zamkniemy się w tym momencie na jakiekolwiek doznania zewnętrzne, odczuwając jedynie nieprzyjemny ból zaciśniętych z całej siły gałek ocznych. I tak bardzo mamy nadzieję, że tak właśnie się stanie, że nie dopuszczamy do siebie myśli, że może być inaczej. I tak bardzo jesteśmy w stanie uwierzyć we własne racje, że czasem mogą się one okazać prawdą. Bo już dawno temu nauczyliśmy się, że potrafimy doskonale nadpisywać rzeczywistość. I jesteśmy z siebie tacy dumni, kiedy możemy zarazić tym innych…
Mimo to zamykanie oczu wcale nie sprawi, że problemy magicznie znikną. W tym przypadku może to być jedynie potrzebne, gdy czujesz, że musisz wziąć głębszy oddech, który będzie niezbędny na moment, w którym musisz zmierzyć się z tym, co ujrzysz po ich otwarciu. I doskonale wiesz, co tam na Ciebie czeka, ale przeciągasz ten moment w nieskończoność. Co innego koszmary w twojej głowie, co innego tragizm teraźniejszości, prawda? I w idealnym świecie empatia i zrozumienie byłyby normalną cechą ludzką, która przybliżyłaby nas do utopii. Jednak to nie jest idealny świat, a my nie mamy nic innego do roboty jak egzystowanie w nim czy nam się to podoba, czy nie.
Zatem zamykajcie oczka tak mocno, jak tylko potraficie. Może jeśli zrobi to wystarczająco dużo osób na raz, coś to zmieni. Ciemność skryta za zasłoną wzroku powita nas życzliwie, a świat gdzieś tam w oddali będzie się kręcił bez naszego udziału tak samo, jak zawsze.
I prawdopodobnie nie wydarzy się nic szczególnego w tym roku oprócz rzeczy wymienionych na początku. Ludzkości odklei się jeszcze bardziej niż zwykle, a my będziemy brodzić w szaleństwie innych, przekazując sobie kolejne odmiany wirusa słuchając jednocześnie atonalnych brzmień nowych płyt artystów, którym już dawno ktoś powinien przekazać, by przestali podkładać bomby pod własne legendy.
Innymi słowy – powtórka z rozrywki z lat poprzednich.
2020, witaj. Czekaliśmy z utęsknieniem na twoje nadejście.