Staliśmy się generacją hejtu, pokoleniem narzekaczy, parantelą antypatii, żałosnym okresem w historii ludzkości gdzie przyklejeni do ekranów monitorów wygłaszamy swoje chorobliwe prawdy, ukryci w bezpiecznych odmętach internetu. Dzięki globalnej sieci jeszcze nigdy ludzkość tak bardzo zbliżając się do siebie, nie odpychała się jednocześnie, wściekle zatracając się w bezsensownych szarpaninach, które w realnym świecie nie mają żadnego znaczenia.
Jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji będzie możliwość zablokowania dodawania własnych komentarzy na blogach, portalach społecznościowych oraz wszędzie tam, gdzie tylko jest taka możliwość. Jeśli nie chcemy doprowadzić do eskalacji problemu, musimy zablokować opcję wyrażenia opinii każdemu, komu się wydaje, że powinien takową wygłosić. Nieważne czy pochwalna, czy nie, musimy osiągnąć niełatwy kompromis. A jeśli już masz nienawidzić czegoś to najlepiej jest nienawidzić wszystkiego, wtedy łatwiej jest bez cienia żenady spojrzeć sobie w twarz w lustrzanym odbiciu.
I bardzo często sam łapię się na tym, że jestem bliski wypowiedzenia się na temat palącej mnie kwestii w internecie, ale zdaję sobie prawie natychmiast sprawę, że nie ma to większego sensu, bo każdy ma swoją własną wyrobioną opinię na dany temat, która jest praktycznie nie do obalenia, gdyż zwykle ktoś tak usilnie i mocno wierzy w swoją prawdę, iż dzięki temu staje się ona jedyną słuszną dla tej osoby i nikt ani nic nie będzie w stanie tego zmienić. Więc nie robię nic i z niemałym uczuciem wyższości przesuwam palcem w dół bądź przechodzę pod inny adres, gdzie nie muszę babrać się w jednym szlamie z całą resztą tych chorych na głowę internetowych fanatyków. Opinie innych ludzi zwykle są mylne, bo przecież nie należą do Ciebie, no nie?
Przejmują się zawsze najbardziej ci, którzy nie mają własnego życia. Jeśli mi się coś nie podoba, to odwracam po prostu głowę i staram się już o tym za wiele nie myśleć. Ludzie w tym kraju mają tendencję do mówienia Ci, jak masz się ubierać, jak się zachowywać, jak myśleć, jak wierzyć, jak kochać, jak nienawidzić. Lecz są to tylko półśrodki, które zamazują skrzętnie rzeczywistość. Nienawidzić wszystkiego i wszystkich na równi — to jest jedyna odpowiedź. Droga przyszłości oraz ratunek dla rasy ludzkiej. Vademecum na psychopatię rodzaju ludzkiego…
Gdy Trump zacznie z Putinem wymieniać się głowicami nuklearnymi na niebie, niczym w jakieś chorej i pokręconej rozgrywce meczu ping ponga, a nad naszymi głowami zaczną latać bomby przypominające w swym locie spadające gwiazdy, nic z tego nie będzie miało znaczenia. Wszyscy skulimy się w geście obronnym w tym samym momencie i żadne podziały nie będą nikogo obchodzić. I gdy opadnie kurz, wszystkie twarze będą tak samo umorusane promieniotwórczym pyłem a opad radioaktywny spadnie bez wyjątku każdemu na głowę. Utopia na zawsze pozostanie utopią a niestety, apokalipsa jest tuż na wyciągnięcie ręki.
Weźmy takiego Silverio na przykład. Gość, który ma w logo czerwone majtki, a które często bywają jedyną częścią jego garderoby podczas występów na żywo, nie może brać wszystkiego na serio. Typ kładzie lachę na dosłownie wszystko i wszystkich i jest to postawa godna największej pochwały. Tylko w tak beznadziejnym świecie jak ten, ludzie pokroju Silverio potrafią wlać w nasze serca spokój o przyszłość rasy ludzkiej. A jeśli nawet apokalipsa nie przeszkadza temu pinche cabrón w niczym, to gdzieś w środku czuję, że Silverio będzie właśnie tym gościem, który wybije rytm swoistego Danse Macabre na zgliszczach naszego społeczeństwa w nieodłącznych czerwonych galotach, śpiewając głośno „Tu casa es mi casa”, jednocześnie paląc sobie stopy na rozżarzonym tłuszczu z ludzkich ciał i rozsypując wszędzie popiół z pogorzeliska niedawnej cywilizacji, który będzie owijał się wokół niego i tańczył wraz z nim ten nienaturalny electropunkowy taniec końca świata…
Piękna wizja, zaprawdę powiadam wam. Wyobraźcie to sobie tylko.