IAMX wraca z nowym albumem, na którym już na dobre rozprawia się ze swoimi demonami. Rzeczywiście, na Alive In The New Light słychać nadzieję i optymizm, ale wszystko to ubrane jest w charakterystyczne dla Cornera dźwięki. W samym środku europejskiej trasy znalazł 15 minut na rozmowę. Miało być typowo – o nowej płycie, trasie i współpracy z Kat Von D. Na szczęście wyszło jak zawsze.

Jak Twoje zdrowie? Pechowo zachorowałeś już na początku trasy.

Jest już zdecydowanie lepiej. Złapałem jakiegoś wirusa, ale moje ciało powoli odzyskuje kontrolę. Przez ostatnie kilka dni miałem szansę odpocząć, więc dochodzę do siebie. To w sumie moja wina, bo w ogóle nie wychodzę z domu, nigdy. Więc kiedy jadę w trasę, wystawiam się wszystkim zarazkom, a te nie pozostają dłużne.

Ciężko było wrócić po dłuższej przerwie?

Ta trasa to swego rodzaju odrodzenie dla mnie. Opuszczenie studia, porzucenie swojego cichego, spokojnego życia i wyruszenie w sam środek chaosu koncertowania. Wszystkie gigi były piękne, mogłem znowu zobaczyć swoich fanów, którzy są po prostu wspaniali i dają mi mnóstwo energii, miłości i wsparcia. Dlatego na razie jestem zachwycony powrotem. Chociaż pogoda niespecjalnie dopisuje – w Niemczech jest teraz bardzo szaro, a już się od tego odzwyczaiłem, od kiedy wróciłem do Kalifornii, gdzie słońce świeci praktycznie bez przerwy.

Kat Von D dołączyła do Was na kilku koncertach.

Towarzystwo Kat na koncertach było bardzo ciekawym przeżyciem – powiewem świeżości w naszym zespole.


 


Twój ostatni album opowiada – wreszcie – o pokonaniu depresji. Zmagałeś się z nią naprawdę długo.

To prawda… Ostatnie kilka albumów nagrywałem kompletnie zatracony w depresji, przechodziłem przez straszny kryzys. Alive In The New Light opowiada o odnalezieniu samego siebie, osiągnięciu pokoju z samym sobą i wychodzeniu z długiego okresu depresji oraz walki z nią. Zapowiada nową erę – pełną nadziei, uskrzydlającą przyszłość.

To dla mnie naprawdę inspirujące znaleźć się w miejscu, gdzie czuję, że przeszedłem już pełną rekonwalescencję i mam za sobą najcięższy czas w swoim życiu. To niesamowite uczucie dowiedzieć się i przekonać na własnej skórze, że można wyjść z depresji i poznać drogi radzenia sobie z nią.

Depresja to trudny temat, ludzie nie potrafią o niej rozmawiać, brakuje im elementarnej wiedzy. Fakt, że Ty o tym mówisz, potrafisz nagrywać muzykę i wychodzić co wieczór na scenę – to naprawdę ogromny krok, dla Ciebie i dla osób przechodzących przez to samo.

Dziękuję. To prawda, to bardzo ważny temat i trzeba o nim mówić. Jest tak wielu ludzi, którzy nie mają szansy na to, żeby się otworzyć i porozmawiać o tym swobodnie… Ludzie wciąż mylą definicje depresji, nie wiedzą tak naprawdę, czym ona jest. Boją się jej albo co gorsza – odbierają ją jako słabą psychikę lub tendencję do dramatyzowania. Są różne skale depresji, różne jej formy i poziomy zaawansowania, dlatego powinna być traktowana z troską i szacunkiem. Zarówno na poziomie klinicznym, psychologicznym, jak i emocjonalnym.

Przekonałeś się o tym na własnej skórze.

To, przez co ja przeszedłem… wiesz, kiedyś byłem naprawdę otwartą osobą. I nagle coś we mnie pękło. Nie wiedziałem, co się ze mną kurwa dzieje. Czułem całym ciałem, że coś jest nie tak. Dopiero kiedy zacząłem się edukować, pomogło mi to przetrwać.

To ogromny temat, który musi być poruszany przez wielu ludzi, w szczególności w muzyce i sztuce. Tak naprawdę to jeden z moich najważniejszych celów – mówić więcej o zagadnieniach psychologicznych w swojej twórczości, w IAMX.



Dzięki temu, że tak otwarcie mówisz o swoich problemach, obawach i Twoja twórczość jest tak osobista, stworzyłeś wyjątkową więź ze swoimi fanami.

To prawda. Fani IAMX bardzo szanują moją prywatność. Zazwyczaj na koncertach daję z siebie wszystko i kosztuje mnie to naprawdę sporo energii, dlatego pozwalają mi się potem wyciszyć, zostawiają mnie w spokoju. Jestem im za to bardzo wdzięczny, ponieważ  wychodzenie co wieczór ze swojej strefy komfortu to dla mnie ogromna dawka stresu.

Doceniam fakt, że biorą to pod uwagę i chronią na swój sposób. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto chce dać mi jeszcze trochę miłości, ale uważam, że jest między nami porozumienie – tak jak sama powiedziałaś, szczególna więź – zatracają się w koncepcie mojej muzyki, jej psychologii, więc oni naprawdę mnie rozumieją. To naprawdę wspaniałe.

14 lat temu wyszedł pierwszy album IAMX…

O matko, to naprawdę dawno!

Pamiętasz siebie z tamtych czasów?

Pamiętam, że nie miałem zielonego pojęcia, co robię. Nie miałem managera, nie grałem prawie w ogóle koncertów, nie miałem fanów… Oczywiście posiadałem ten komfort komercyjnego pochodzenia, niektórzy kojarzyli mnie dzięki Sneaker Pimps. Ale IAMX był niezależnym, osobistym projektem, który powstał od zera. To był moment, w którym się uczyłem, dorastałem. Pamiętam mnóstwo zabawy i bólu. Wszyscy tego doświadczyliśmy, kiedy byliśmy dzieciakami.

Nie sądzę, żebym zasadniczo się zmienił od tego czasu. Na pewno lepiej siebie zrozumiałem przez kolejne płyty – mój każdy album jest swego rodzaju samoanalizą, podróżą. Chyba właśnie dlatego stworzyłem IAMX, żeby zrozumieć siebie. Żeby znaleźć swoje miejsce na świecie. Za każdym razem trochę bardziej. Każdy artysta tak naprawdę właśnie tego potrzebuje… oczywiście chciałem też zarobić chociaż trochę pieniędzy, żeby móc się utrzymać. Być zaakceptowanym i pokochanym przez świat.


 


Żałujesz czegoś?

Kiedy myślę o tym albumie, wciąż jestem z niego bardzo zadowolony. Może zmieniłbym trochę rzeczy, ale już go nie słucham. Tak naprawdę nie słucham żadnego swojego albumu, bo mam ich serdecznie dość po wyjściu ze studia.

Miałbyś jakąś radę dla tego młodszego Chrisa?

„Odpuść trochę. ” To uczucie, kiedy próbujesz wszystko kontrolować, być perfekcjonistą… byłem wtedy okropnym introwertykiem. Dalej jestem, ale teraz potrafię zrozumieć innych trochę lepiej, wczuć się w ich sytuację lepiej niż kiedyś. Byłem bardzo niepewny i zakompleksiony. Teraz osiągnąłem spokój, wierzę w siebie. Więc powiedziałbym sobie: „Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Rób co robisz, bo i tak będziesz to robić. Bądź sobą i bądź ze sobą szczery, nie panikuj i nie wątp w siebie a i tak zrobisz to samo.”

Widziałam Cię 12 lat temu i już wtedy byłeś dla mnie artystą kompletnym. Na scenie w ogóle nie było widać tego przerażenia i niepewności.

To prawda. Cała walka przez te wszystkie lata toczyła się we mnie.

Jakiś czas temu na Instagramie zapowiadałeś nową muzykę od Sneaker Pimps. Kiedy możemy się jej spodziewać? Czy może był to tylko żart?

Nie, nie drażnię moich fanów, nie śmiałbym! (śmiech) Ale tak naprawdę teraz wszystko jest w rękach drugiej osoby. Ja włożyłem swój czas i energię i doszedłem do punktu, w którym już nic więcej ze swojej strony nie mogę dać. Jeżeli miałbym zrobić wszystko sam, to może to być po prostu pod szyldem IAMX.

Mamy strasznie dużo materiału i możliwości, ale Liam ma rodzinę, dzieci. Ma kompletnie inne życie niż ja. Dlatego u niego wymaga to wiele więcej energii i motywacji do pracy. Tak naprawdę wszystko w tym momencie jest już w jego rękach.

Musimy po prostu poczekać.

Cierpliwości!

IAMX zagra 23 marca w warszawskiej Progresji

link do wydarzenia