Koncertowe życie – przynajmniej w Polsce – powolutku wraca do normy. A to oznacza, że mamy idealny czas na wskrzeszenie również naszego cyklu – „Soundtrack mojego życia”. A jako, że jednym z pierwszych zagranicznych zespołów, które zagrają u nas regularny koncert będzie legenda garażowego rock and rolla – The Black Lips – o ważne dla niego piosenki zapytaliśmy ich basistę i wokalistę – Jareda Swilleya. O to jego typy. 

[YOU CAN ALSO READ IT IN ENGLISH]


Twój idol


Wczesne wydawnictwa Linka Wraya

Link Wray to mój gitarowy bohater. W dużej mierze nauczyłem się grać na gitarze, a przede wszystkim w ogóle tego chciałem po usłyszeniu go jako młody chłopiec. Moim zdaniem był najbardziej spoko gościem w okolicy. 


Muzyka, do której się relaksujesz


 

Pierwsza płyta The Velvet Underground

To całkiem oczywisty wybór. Super relaksująca i marzycielska płyta, a przy tym jest 'cool’ bez żadnego wysiłku. Sprawia, że czujesz się jak po narkotykach, nawet jeśli jesteś trzeźwy. 


Muzyka, która przypomina ci pierwszą miłość


 

One Kiss Can Lead To Another: Girl Group Sounds: Lost and Found
 
Pierwszy raz zakochałem się w dziewczynie mniej więcej w czasie, w którym kupiłem ten box set. Pamiętam, że słuchałem go z nią, gdy randkowaliśmy oraz, że chciałem znaleźć wszystkie te single na płytach 45 rpm. Rozstaliśmy się na chwilę I wtedy spotkałem Mary Weiss z The Shangri-Las w nowojorskim studiu nagraniowym. Poprosiłem ją o autograf dla dziewczyny na płycie Shangri-Las i dzięki temu wróciliśmy do siebie.

Album, który chciałbyś stworzyć


 

The Rolling Stones – Exile on Main Street

Myślę, że to po prostu perfekcyjna płyta i chciałbym ją stworzyć. Jest połączeniem wszystkiego, co lubię w amerykańskiej muzyce, mimo tego, że stworzyło ją kilku Angoli. Sam proces nagrywania tej płyty wydaje mi się też całkiem zabawny i legendarny.

Muzyka, która sprawiła, że zdecydowałeś się zostać muzykiem


 

The Germs – GI

Ta płyta naprawdę zmieniła moje życie. Na lepsze albo gorsze – zależy kogo o to zapytasz. Obejrzałem film „The Decline of Western Civilization” i zobaczenie w nim The Germs rozwaliło mi mózg. Stałem się po tym punkiem.
 

Muzyka, której najczęściej nie możesz wyrzucić z głowy


 

The Bo Diddley beat

To po prostu ten klasyczny beat. Niesamowite, jak Bo Diddley stworzył swój własny podział rytmiczny, który w dodatku jest absolutnie najlepszy. 


Najważniejsza płyta w twoim życiu


 

The Stooges – The Stooges

Gdy usłyszałem The Stooges, wszystkie kropki w mojej głowie się połączyły. Na tej płycie łączyli oni starego rock and rolla z punkiem. Lubiłem obydwa gatunki, a to było brakujące ogniwo, którego mi było trzeba. Zdecydowanie najważniejszy album w moim rozwoju muzycznym. 
 

Muzyka, która przypomina ci o domu


 

 
The Might Hannibal – Hannibalism!
 
The Mighty Hannibal był legendą soul/R&B z Atlanty. Poznaliśmy się w 2005 roku i staliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Był moim mentorem i rozmawialiśmy codziennie rano aż do jego śmierci. Pochowałem go w Atlancie i słuchanie jego muzyki zawsze przypomina mi dom. Szczególnie piosenka „I’m Coming Home”. 
 
Sprawdź nasze pozostałe wywiady – tutaj!
 
I do zobaczenia 31 października w Hydrozagadce – event tutaj!
Posted in WywiadTagged