20 tydzień 2018 roku. 20/18. 2018. Taka anomalia zdarza się raz na 1000 lat! Prześlijcie ten artykuł 10 swoim znajomym. Jeżeli tego nie zrobicie, wylądujecie w piekle, gdzie co wieczór gra Iron Maiden, supportowany przez nasz niezawodny, polski Dżem. A tak całkiem serio – sprawdźcie dzisiejsze premiery szybko, zanim znajomi na wieczornej imprezie zapytają Was, czy już słyszeliście.

Parquet Courts – Wide Awake! (18.05) // art punk

Rzadko się zdarza, żeby tak surowo brzmiący zespół zaczął współpracę z wielkim producentem i wyszedł na tym dobrze. Chłopaki z Parquet Courts połączyli siły z Danger Mousem i… podporządkowali go sobie w zupełności. Wide Awake! to brzmienie z poprzednich płyt, tylko podkręcone do potęgi. I to samo można powiedzieć o zawartych na tej płycie piosenkach. Sprawa jest jasna – Parquet Courts to największy i najlepszy zespół pokolenia dzisiejszych 27-latków. A Wide Awake! to ich najlepsza płyta. Strach pomyśleć, co stanie się na następnych!

Courtney Barnett – Tell Me How You Really Feel (18.05) // indie rock

Już po pierwszej płycie tej Australijki wiedzieliśmy, że w indie rocku królowa jest tylko jedna. Drugi album potwierdza jej status, a nawet winduje jeszcze wyżej. Courtney co prawda brzmi tutaj znacznie mroczniej, smutniej a momentami nawet agresywnie, ale dalej składa te emocje w doskonałe, proste i niesamowicie przebojowe piosenki. W dodatku jest znakomitą tekściarką i choćby dlatego powinni jej posłuchać nawet ci, którym taka prosta, gitarowa muzyka nie siedzi.

Stephen Malkmus & The Jicks – Sparkle Hard (18.05) // indie rock

Pod powyższym teledyskiem na Youtubie jest komentarz o treści „Pavement never died”. I faktycznie, kolejna płyta Stephena Malkmusa udowadnia, że choć nie współpracuje już z dawnymi kolegami, to dalej najbliższy jego sercu jest indie rock, który sam zdefiniował w latach 90. I choć czasami z przekąsem uśmiecha się do młodszej publiczności, ozdabiając swoje piosenki chociażby auto-tunem, to wciąż można mieć wrażenie, że za chwilę Stephen zaśpiewa „Cut Your Hair”. A w przypadku tego pana to bardzo dobrze.

TT – LoveLaws (18.05) // art pop, trip hop

Solowa płyta Theresy Wayman – wokalistki i gitarzystki Warpaint utrzymana jest w stylistyce, która dominuje także na ostatnich płytach jej macierzystej kapeli. Mamy tu do czynienia z mrocznym art popem momentami bardzo mocno ocierającym się o trip hop – smutnymi, pięknymi piosenkami zdominowanymi przez głęboki, wolno sunący bas i elektronikę. Theresa ma trochę więcej wolności będąc jedyną wokalistką na tej płycie, dzięki czemu pozwala sobie na trochę więcej eksperymentów. Jednak każdy fan Warpaint i tak poczuje się słuchając tej płyty jak w domu. Chociaż zrobiło się w nim chwilowo bardzo smutno.

Pigeon – s/t (17.05) // post-punk, noise rock

Obserwujemy ten zespół od jakiegoś czasu z wielkim podziwem. Z tak wielkim, że nawet zdecydowaliśmy się zorganizować mu koncert. Ale osobiste emocje na bok – musimy powiedzieć, że warto było czekać na tę płytę. Taki noise rock to sama przyjemność do słuchania. Bo chłopakom z Pigeon nie zależy tylko na hałasie, a za baterią szumów i przesterów stoją całkiem zgrabne i przede wszystkim motoryczne piosenki. Warto. A teraz wracamy do osobistych emocji – kapelę warto zobaczyć też na żywo. Sprawdźcie ich 20 maja we Wrocławiu i dzień później w Warszawie!

The Plainviews – A Million Different Ways Of Saying Nothing At All (15.05) // noise rock

Wiecie, jak kochamy IDLES i bristolską scenę, więc tej EPki nie może tutaj zabraknąć. Za The Plainviews odpowiada bowiem sekcja rytmiczna tej kapeli, wraz z wokalistą zaprzyjaźnionego The St. Pierre Snake Invasion. Ciężar gatunkowy przesunięty jest tu zdecydowanie bardziej w stronę noise rocka niż post-punku, ale fani IDLES od razu wyłapią charakterystyczny bas i drugi wokal Adama Devonshire’a. Zadowoleni będą także ci, którym z IDLES nie po drodze, ale lubią szybki, głośny, szalony ale jednak bardzo piosenkowy hałas.

Soft Kill – Savior (11.05) // post-punk, cold wave

Soft Kill na swoim najnowszym albumie nie zaskakuje specjalnie, ale też nie nudzi. Serwują swoje najlepsze i najbardziej rozpoznawalne dźwięki, tak jak robili to Editors za złotych czasów Chrisa Urbanowicza. Tej charakterystycznej gitary nie da się pomylić z żadnym innym zespołem, a w połączeniu z melancholijnym głosem Tobiasa dostajemy ponad 40 minut przyzwoitego zimnofalowego grania.

Single:

Nine Inch Nails – God Break Down The Door 

Them Are Us Too – Amends // dream pop

Night Nail – Walls Colapse // post-punk

Wes Borland – Arcturus

Gurr – Hot Summer // garage rock

Death Grips – Black Paint // experimental hip-hop