Królóczana Smuga równo miesiąc temu wydał(a) swój piąty album – Konwulsanki. Miesięcznica to dobry moment, aby rozłożyć tę płytę na czynniki pierwsze. Człowiek-orkiestra – Adam Piętak – wyjaśnia, jakie inspiracje i wydarzenia stoją za powstaniem każdego utworu.
- Oj ładna to je Łada
Nie jestem zwolennikiem mitów i legend (które zazwyczaj są przykrywką smutnej rzeczywistości), dlatego paradoksalnie tak bardzo im się przyglądam i je dekonstruuje. Postać Łady w mitologii słowińskiej jest niejednoznaczna, istnieją przynajmniej dwa skrajnie różne opisy tej persony. Jest przedstawiana jako bogini płodności/życia/wiosny (uosobienie greckiej bogini Ledy, będącej kochanką Zeusa) lub jako bóg wojny (odpowiednik rzymskiego boga Marsa). Jest to niezwykle intrygujące i bardzo pasujące do postaci Królówczanej Smugi, która przez swoją nieheteronormatywność może stać się uosobieniem wielu, często wykluczających się w zdeterminowanym kulturowo świecie postaw. Ta dychotomia dotyczy też geografii – przez Biłgoraj płynął dwie rzeki – Biała i Czarna Łada, które łączą się tworząc Ładę.
- Alkochochlik
Animizacja ludzkich słabości to wytrych ułatwiający oswajanie je – niestety. Diabły, demony, chochliki – jak zwał, tak zwał, chodzi o uzależnienia, w tym przypadku od alkoholu. Nasza kultura picia (niewiele mająca z kulturą picia) od najmłodszych lat wpaja nam (często podprogowo), że po spożyciu świat staje się przyjemniejszy. Nie bez powodu pojawia się tu nawiązanie do Gumisiów i ich soku z gumijagód. Szkoda tylko, że w bajce nie było mowy o kacu, tym bardziej o suchym.
- Ostatnia nocka (ale na tym świecie)
Zazwyczaj legenda ma dwie strony: wierzchnią – przeważnie pozytywną o fantastycznym wydźwięku, oraz zakrytą – nieprzyjemną i bliską realiom. Istnieje pewna legenda mówiąca o drewnianym kościółku, który „zapadł się” pod ziemię pośród lasu położonego nieopodal Biłgoraja. Okazuje się jednak, że na miejscu w czasie drugiej wojny światowej znajdował się bunkier w którym ukrywali się Żydzi – zostali wydani przez kolaborujących z Niemcami Polaków i zabici nieopodal. Tytuł cynicznie nawiązuje do utworu Yugopolis&Maleńczuk, ukazując brutalną prozę życia – tam ostatnia nocka jest początkiem wolności, tutaj jej odebraniem – na wieki wieków.
- Żurawinowy Jam
To ukłon w stronę moich korzeni, czyli często wspominanego przeze mnie Maxa Cavalery i jego Sepultury/Soulfly. Przypomniały mi się utwory takie jak „Canyon Jam”, „Kaiowas” czy opatrzone numerami, instrumentalne kompozycje Soulfly. Wykorzystałem w tym utworze autentyczne instrumenty pochodzące z Afryki – bębenki i grzechotki. Nagrywanie przypominało spontaniczne jamowanie.
- Konwulsaniec
To taniec na granicy życia i śmierci, jakby na linie nad przepaścią, ale jednak na ziemi – gdzieś między łóżkiem a biurkiem. Nerwica lękowa to zjawisko niezwykle utrudniające funkcjonowanie (o zasypianiu nie mówiąc) a jej napady stanowią najgorszą formę egzystowania.
- Łada vs. Hetman
To opowieść o odwiecznym konflikcie dwóch zwaśnionych klubów piłkarskich Łady Biłgoraj i Hetmana Zamość. Usunięcie nazw miast w tytule sprawia wrażenie, jakby konflikt miał nieco większy wymiar, boski wręcz – coś na zasadzie świętej wojny dwóch bóstw. Genezy konfliktu można doszukiwać się już w XVI wieku, czyli w momencie nadania Biłgorajowi aktu lokacyjnego i jego powstania w 1578 roku. Dochodziło wtedy do licznych konfliktów między Adamem Gorajskim (założycielem Biłgoraja) a Janem Zamoyskim (założycielem Zamościa) związanych z wzajemnym zawłaszczaniem sobie ziem. W utworze zostały wykorzystane okrzyki z meczu wspomnianych drużyn.
- Sidła, wnyki, trendy, nawyki
W tekście pojawia się cytat autorstwa Marioli Platte, wykorzystany przez Czerwony Tulipan – zespół poezji śpiewanej. Jest niezwykle dosadny, ponadczasowy, świetnie opisujący nas jako ludzi i wszystko to, co wpływa na nasz kształt – zwłaszcza współcześnie. W dobie rozwoju Internetu wraz z jego wszelkimi narzędziami – w tym manipulacyjnymi – człowiek zanim pomyśli o jakimś produkcie za chwilę widzi go na ekranie. Ciężko jest być sobą gdy wszystko dookoła mówi ci, kim masz być i co musisz mieć – by być.
- Jak w Midsommarze
(uwaga spoiler) Film Midsommar Ariego Astera kończy mocna scena spalenia żywcem jednego z bohaterów wewnątrz charakterystycznego, żółtego budynku. Ambiwalencja całej tej sytuacji polega na odczuciach jakie przeżywa główna bohaterka względem nomen-omen tragicznej sytuacji. Podobnie też ma się czuć widz, mając na uwadze negatywne zachowanie podpalonego osobnika i słuszne tym samym jego ukaranie. Tymczasem w realnym świecie, człowiek czasem dochodzi do takiego momentu, że jedyne co mogłoby mu dać ulgę to właśnie taki koniec, będący poniekąd nagrodą a nie karą.
- Rapy II
To już drugi utwór nawiązujący do mojego rodzinnego osiedla Rapy w Biłgoraju. Historia jest przerażająca tym bardziej, że działa się relatywnie niedawno a co najgorsze – naprawdę. Tekst mówi sam za siebie, dla bezpieczeństwa mojego i bliskich wolałbym nie wchodzić w szczegóły.
- Obierek
Na zakończenie resztki, czyli Obierki – to wszystko co zostało na obrusie po strawie, albo na poduszce po ledwo przespanej nocy. Utwór najbardziej przypomina wszystko to, co do tej pory w Królówczanej Smudze grało, mamy tu np. perkusję zaczerpniętą z Sitarenki. Jest instrumentalny – tak jak to było na początku. To pomost między przeszłością a teraźniejszością.