Mijający rok był całkiem łaskawy dla Adama i jego projektu Królowczana Smuga. Pomimo wiadomej sytuacji pandemicznej, udało mu się zagrać trochę koncertów, zaliczyć kilka festiwali, a nawet pokazać zagranico w ramach berlińskiej edycji Avant Art Festival. Jego najnowszy album, Żałosne, to oda do smutku i poczucia beznadziei, ubrana w charakterystyczne dla artysty przesterowane dźwięki gitary.
Dużą częścią tożsamości Królowczanej Smugi jest pochodzenie Adama, który garściami czerpie z biłgorajskiego folkloru. Tak jest i tym razem, dlatego poprosiłam go o rozłożenie albumu na części i opowiedzenie o swoich inspiracjach. Życzę wam miłej podroży po żałosnym świecie.
Żałosne to inaczej, ze staropolskiego wyrażające żal. Z takim żalem właśnie mieszkańcy Biłgoraja żyjący na przestrzeni XVI i XIX wieku żegnali wyjeżdżających z miasta sitarzy – najliczniejszą grupę roboczą tego miejsca. Żałosne to album wypełniony żalem i smutkiem, a z drugiej strony nadzieją, że przyjdzie jeszcze czas na Radosne. Większość tytułów utworów odnosi się do etapów przeżywania żałoby. Głęboki smutek, długotrwałe przygnębienie, nieustanna melancholia i depresja – sytuacje dotykające nas wszystkich, jednocześnie mocno przez kulturę popularną marginalizowane, zaniedbywane i lekceważone. Album stał się upustem tych emocji i stanów.
Sitarenka
W XIX wieku sitarstwem zajmowało się około 90% ludności Biłgoraja. Na wiosnę sitarze wyruszali w długą podróż w głąb Polski jak również za granicę sprzedawać swoje wyroby. Pożegnanie miało charakter rytuału – orszak w którym sitarzom towarzyszyli przyjaciele oraz najbliższa rodzina przemierzał miasto by na jego krańcu dokonał się akt pożegnania. Tutaj, w przypadku utworu to mężczyzna żegna Sitarenkę. Trzonem kompozycji są zniekształcone dźwięki gitary przypominające niezidentyfikowane instrumenty smyczkowe. Pojawia się sampel z japońskiej anime „Mononoke” – charakterystyczne trzy półtony symbolizujące zbliżające się zagrożenie.
Niedowiara
Jednym z pierwszych etapów przeżywania żałoby jest szok związany z niezwykle trudnym do przyswojenia, nowym stanem rzeczy. Ciężar pogodzenia się z zaistniałą sytuacją objawia się w zaprzeczeniu i wypieraniu. Utwór błądzi na granicy psychodelii i melancholii. Z jednej strony przeważa stan niepokoju, z drugiej strony wyczuwalna jest pozytywna wibracja, może wręcz dream popowa – następuje wymiana kontrastowych emocji. Pojawia się też nawiązanie do utworu „Piejo kury, piejo” z repertuaru Grzegorza z Ciechowa – kury pieją za kogutem, tutaj sytuacja ma się na odwrót.
Szajba
Moment gwałtownego wybuchu emocjonalnego, sprowadzony niemalże do szaleństwa, kolejna, trudna próba konfrontacji ze stratą. Utwór został skomponowany na kompletnie rozstrojonej gitarze, której struny wisiały niczym ugotowane spaghetti. Niskie dźwięki wespół z industrialnym, a może nawet tribalowym rytmem (luźne nawiązanie do solówek Maxa Cavalery granych na instrumencie zwanym berimbau), jazgotem piłowanych strun (w roli smyczka posłużyło mi chropowate dłuto do wycinania dziur w skórach licowych), archaicznymi samplami partii smyczkowych – to wszystko przypomina coś na wzór rozpędzonej machiny, podążającej z dużą prędkością w niewiadomym kierunku albo do wyczerpującej pracy rolników, pracujących niestrudzenie w pocie czoła. Jedną z inspiracji tego utworu była twórczość artystów ugandyjskiego labelu Nyege Nyege Tapes – Duma, Nihiloxica czy Kadodi oraz oczywiście album Roots Sepultury.
Płaksica
Po przerażającej próbie rozpoznania panujących w ciele emocji, totalnym zamotaniu i zagubieniu przychodzi czas na etap tzw. ‘właściwej żałoby’. Płacz i rozżalenie stają się jedyną, automatycznie generowaną przez organizm formą ukojenia bólu. Słone łzy zaburzają wzrok – jakby niewidzialna dłoń zasłaniała wszystko to, co się działo do tej pory. Monotonny rytm przesterowanej w stylu lo-fi perkusji, wespół z płaczliwym ‘żempoleniem’ gitary oddają apatyczny charakter przeżywanej sytuacji.
Gorzki Baź
Z baziami związana jest pewna osobista historia. Wraz z Sitarenką, wczesną wiosną, gdy pierwsze oznaki jawiącej się nieśmiało pory ciepłej dawały o sobie znać – jedliśmy bazie – tak symbolicznie, po jednym, na znak rozpoczęcia wiosennego sezonu. Gorzki w tym wypadku symbolizuje niepomyślność. Struktura utworu nawiązuje do moich kompozycji ze wczesnego okresu twórczości. Głębokie, chropowate drony symbolizują brak nadziei na polepszenie sytuacji i wyjście z marazmu.
Tęsknica
W końcu przychodzi nostalgiczny moment, pojawiają się sentymentalne flashbacki z pięknymi wspomnieniami. Pojawia się też nadzieja i rodzi się pytanie: a może jeszcze nie wszystko skończone? Walczykowaty vibe nasuwa pozytywne skojarzenia, jest pozornie miło i przyjemnie, w tle jednak gęsta atmosfera nie daje o sobie zapomnieć.
Żałość
Długo nie trzeba było czekać na powrót destruktywnych emocji. Wyczuwalny jest tu black metalowy klimat. Trzonem ponownie stają się dźwięki imitujące instrumenty smyczkowe. Nie ma tu miejsca na sentymenty.
Trwoga
To strach. Strach przed nową rzeczywistością. Ale to bardzo istotny strach – to strach świadomy, wypływający ze zrozumienia zaistniałej sytuacji. Psychodela i pulsujący rytm znowu biorą górę, jawią się tu inspiracje Księgą Tajemnicza Prolog zespołu Kaliber 44.
Słodki Baź
Pogodzenie się z sytuacją rozpoczyna nowy etap życia. Umysł skupiony jest na przyszłości, pojawiają się nowe perspektywy. Tęsknota daje o sobie znać ale jest już kontrolowanym stanem. Pod względem muzycznym to jakby jasna strona Gorzkiego Bazia, przeważają tu ambientowe pasaże, harmonijne, dające wytchnienie. W tle unoszą się zniekształcone dźwięki przypominające kobiecy głos. Być może Radosne przyjdzie szybciej, niż mogłoby się to wydawać.