„Chcieliśmy wyzwolić nową, bardziej zadziorną energię, która naturalnie pojawiła się i narastała w nas wszystkich, dołożyć fuzz’a i noise’u do pieca” –  tak o swojej nowej płycie mówi Iza z Izzy and the Black Trees. Na kilka dni przed oficjalnym release „Trust No One” możecie posłuchać tej płyty u nas. Fani Moriah Woods i Fertile Hump – nie będziecie zawiedzeni.

Izzy and the Black Trees to…
Izabela Rekowska – teksty, wokal, gitara; Mariusz Dojs – gitara, chórki; Łukasz Mazdah Mazurowski – bas; Mateusz Pawlukiewicz – perkusja. Na albumie właściwie wszystkie partie basowe wykonał Bartosz Wrzos Wrzosek, który w zeszłym roku wyjechał w podróż przez Stany Zjednoczone i na jego zastępstwo pojawił się Mazdah. W tym samym czasie dołączył Mateusz, zastępując Dawida, naszego poprzedniego bębniarza. Tak powstał dzisiejszy skład. Iza, czyli Izzy, założycielka zespołu oraz Mariusz są najstarsi stażem. Razem zagraliśmy już parę koncertów (25 w 2019 roku), najmilej wspominamy te ze wspólnej mini-trasy z Moriah Woods i dwa koncerty w Berlinie pod koniec zeszłego roku.

W jednym z artykułów jesteście nazwani piewcami americany. Zgadzacie się z tym określeniem?
Taka nazwa pojawiła się gdzieś przy naszej debiutanckiej EP, która jest znacznie bardziej spokojna, alt-folkowa, może w pewnym sensie nawiązująca do americany. Jednak przez czas, kiedy pracowaliśmy nad płytą Trust No One, nie byliśmy szczególnie przywiązani do tego nurtu muzycznego. Chcieliśmy wyzwolić nową, bardziej zadziorną energię, która naturalnie pojawiła się i narastała w nas wszystkich, dołożyć fuzz’a i noise’u do pieca.

Opowiedzcie w takim razie o nowej płycie.
Album został nagrany w ciągu 1,5 roku, czyli wcale nie tak szybko. Miały na to wpływ zmiany osobowe w zespole, ale i też sam proces nagrywania. Część instrumentów, jak perkusja i bas, nagrywaliśmy u Szymona Swobody w Vintage Records, część u siebie w domu. Takie połączenie pozwalało np. na bardziej swobodne dopracowanie partii gitarowych. Na szczęście nie gonił nas żaden deadline, można było sobie poeksperymentować i dopracować brzmienie. Trzeba też wspomnieć, że Mariusz zajął się miksem i produkcją albumu, przez co Trust No One jest w 100% naszym dzieckiem. Mówimy sobie, że kolejny album nagramy w jednym miejscu i w znacznie krótszym czasie.

Bardzo się cieszymy, że udało nam się znaleźć wydawcę, czyli Antenę Krzyku. Jak już wszystko wróci do normy, będziemy starali się zagrać jak najwięcej koncertów. Na razie możecie wspierać artystów i niezależne labele zamawiając płyty, np. tu.

Posłuchaj: Izzy and the Black Trees – Trust No One

Track by track:

Trust No One – piosenka o byciu jedynaczką/jedynakiem, o tym, że warto przede wszystkim ufać sobie, a nie gadającym wokół ciebie głowom. Muzycznie kawałek powstał na bazie charakterystycznej linii basu wymyślonej przez Wrzosa.

Picasso’s Octopuss – kawałek zainspirowany wystawą PICASSO 1932 – LOVE, FAME, TRAGEDY, która miała miejsce w Londynie. Szczególnie relacją malarza z kobietami, które pod jego pędzlem przybierały kształty ośmiornic. Jest to najbardziej zmysłowy, erotyczny kawałek na płycie. Ulubiony kawałek Łukasza z płyty.

After Dark – rozbity termometr z rtęcią był bezpośrednią inspiracją do napisania tego kawałka (uważajcie, jeśli macie takie jeszcze u swoich dziadków lub rodziców, lepiej nimi nie rzucać). Dzisiejszy świat, szczególnie też w obecnej sytuacji, dostarcza nam wielu zagrożeń. Od codziennego smogu poczynając. Dlatego pojawia się tutaj wołanie o bycie niezniszczalnym – I wanna be invincible! Jest to ulubiony kawałek Mariusza z tej płyty.

King of Gardens – historia oparta na faktach. Jakiś czas temu Iza, jadąc pociągiem do Berlina, spotkała gościa, który zajmował się zakładaniem i pielęgnacją ogrodów. Podobno miał nawet swój program w telewizji. Niestety mimo swoich sporych sukcesów zawodowych i pieniędzy nie był on do końca szczęśliwym człowiekiem. Został za to uwieczniony w tej piosence, także jego praca nie poszła na marne.

Mr. President – ostatnimi czasy przybrał na znaczeniu. Bardzo lubimy grać ten kawałek na żywo, bo pauza w połowie pozwala na łyk wody lub też wniesienie toastu dla pań.
„Oh mister president, I will be dead tomorrow
Covered in rhinestone blood, peachy lips turn pale
Spoke with you yesterday, how unsettled was I
In an empty hotel room
The last memory of me died”

Scream Sea Lions – psychodeliczno-eskapistyczny noise lot nad San Francisco. Na koncertach pozwala Mariuszowi wyszaleć się na gitarze, zresztą Łukaszowi i Mateuszowi też. Jak dla mnie jest tutaj coś z London Calling The Clash – mówi Izzy. Tekst napisany został po wizycie w tym niezwykłym mieście.

Strangers Allow – nad nagraniem tego kawałka pracowaliśmy najdłużej. Najpierw miał być nagrany na setkę, ale brzmienie bębnów nie było zadowalające, także jeszcze raz wylądowaliśmy w Vintage Records. Tam w aranżacji pomógł nam trochę Szymon Swoboda. Michał Giżycki zagrał partię saksofonu, która nadaje temu utworowi klimatu prosto z Lost Highway. Michał okazjonalnie gra z nami na żywo, bardzo byśmy chcieli, aby zdarzało się to coraz częściej. Jest to ulubiony kawałek taty Izzy z płyty.

Kite Dancer – ostatni kawałek na płycie, najbardziej melancholijny i lirycznie przewrotny. W Atenach jest zwyczaj puszczania latawców w pierwszy poniedziałek postu wielkanocnego. Wszyscy, niezależnie od wieku, zbierają się na wzgórzu Philopappos, nieopodal Akropolu – tam też narodził się tekst tej piosenki. Jest to ulubiony utwór Mateusza.


Jeżeli podobają się Wam treści, jakie prezentujemy i chcecie nas wesprzeć, możecie odwiedzić nasz profil na Patronite: