Nowa Stocznia, najnowszy album zespołu Żurawie, to czarny koń tegorocznych zestawień najlepszych płyt. Poprosiłam chłopaków, żeby opisali proces powstawania tego albumu – rezultaty tego zadania możecie sprawdzić poniżej:

Inne światy

Michał Juniewicz: Bazą tego utworu jest bardzo stary riff Mateusza, który ułożył na gitarze. Tutaj stał się on głównym motywem granym na basie podczas refrenów i był punktem wyjścia dla reszty kompozycji. Często śmiejemy się podczas tworzenia kawałków, że większość z nich byłaby idealna na koniec płyty. Prawdopodobnie przez naszą tendencję do wydłużania ich końcówek i budowania napięcia w nieskończoność. W tym wypadku mieliśmy jasny zamysł – utwór otwierający płytę (tytuł roboczy – Nowy otwieracz).

Miało być dynamicznie od pierwszych dźwięków i nakreślać ton całego wydania. Jeśli chodzi o eksperymenty to jest ich sporo w Outro. Najpierw drumloopowe przejście, później ciężki bas i perkusja akcentujące inne momenty taktu, wielowarstwowe klawisze i post-produkcyjne glitche. Tekst opowiada o przyzwyczajaniu się i trwaniu w nieszczęściu, o tym że zmiana na lepsze zawsze jest możliwa i chociaż najczęściej nie jest łatwa to zdecydowanie jest warta pierwszego kroku. Od strony technicznej jest to jeden z moich ulubionych tekstów i jeden, z których jestem bardziej zadowolony.

Wody Jest Niewiele

Ignacy Macikowski: Chyba najbardziej piosenkowy kawałek z płyty, chociaż refren, zamiast powtarzać się na przestrzeni utworu, pojawia się dopiero w jego ostatniej części. Instrumentalnie jak na standard tej płyty jest kompletny minimalizm: tylko perkusja, gitara i bas. Bez żadnych większych udziwnień. Jest to też dla mnie swego rodzaju przełom liryczny- zamiast klasycznego użalania się nad sobą okraszonego licznymi metaforami, mamy bardziej bezpośredni przekaz skupiający się na bezsensie kłótni i konfliktów zachodzących na porządku dziennym.

Hałas

Mateusz Bartoszek: Hałas powstał w dwóch podejściach. Ignacy zagrał spontanicznie bit na perkusji, zacząłem grać na syntezatorach, Michał dołożył gitarę, całość mieliśmy zrobioną na jednej próbie. Brzmieniowo kojarzy mi się z albumami Faith No More i SWANS z 1995 roku. Dodatkowo zmienił się tekst, pierwszy był nieco bardziej abstrakcyjny (chociaż nie wiem, czy to dobre określenie). Mój faworyt do grania na żywo. Zawsze czuć moc podczas grania go na koncertach, zwłaszcza w końcowej partii.

Rzadko wypowiadam się o tekstach, bo Michał i Ignacy są dużo lepszymi tekściarzami ode mnie, a dodatkowo ich teksty dobrze oddają to, co sam czuję, ale w tym przypadku zrobię wyjątek. Osobiście tekst tego utworu odbieram na dwa sposoby. Pierwszy: Hałas, czyli głośna muzyka, coś co towarzyszy mi w słuchawkach od wielu lat, paradoksalnie dla wielu ludzi jest sposobem na wyciszenie. Emocje oddawane w intensywnej, głośnej muzyce są dobrym buforem dla stresu i trudów życia codziennego, pomagają osiągnąć katharsis po intensywnym dniu pracy czy trudnych przeżyciach. Myślę, że wielu fanów muzyki odbiera to w podobny sposób.

Drugi: Hałas pomaga mi myśleć, hałas pomaga zapomnieć… – w dobie społeczeństwa, w którym człowiek ciągle jest bombardowany bodźcami, czy to poprzez media społecznościowe, środowisko pracy, bycie non-stop w trybie „stand-by”, hałas staje się czymś, do czego musimy się zaadaptować, by nadążyć za wszystkim, co się dzieje, nawet jeśli to wbrew naszej woli. Cisza, kontrastując z hałasem, staje się czymś obcym, czymś nie do zniesienia, a wręcz razi nas to, kiedy musimy zostać sam na sam z własnymi myślami i odczuciami. Głęboka kontemplacja, do której dojrzewamy latami jako ludzie, coraz częściej ustępuje miejsca płytkiej, podzielonej na dziesiątki części uwadze. Pod pozorem modnego multitaskingu, zaczynamy przypominać zwierzęta, które w dziczy muszą dzielić swoją uwagę po to, by przetrwać (bardzo dobrze opisał to Byung Chul-Han w Społeczeństwo Zmęczenia i inne eseje).

Przejście Pod Mostem

MJ: Jak sama nazwa wskazuje jest to krótkie instrumentalne przejście. Daje w tym miejscu płyty odrobinę oddechu po kilku bardziej intensywnych kawałkach i wprowadza w nieco nostalgiczny i spokojniejszy nastrój kontynuowany w następnych utworach – Wizji Lokalnej i Paraliżu. Jest to partia, którą Mateusz ułożył w kilka chwil na akustyku, i która dla lepszego, bardziej surowego efektu została nagrana w toalecie mikrofonem umieszczonym w wannie.

Chociaż ostatecznie stanęło na instrumentalu, w trakcie nagrywania powstała też wersja z wokalem. Od dawna trzymałem w notatniku kilka wersów, które idealnie pasowały klimatem do tej gitarki. Odnoszą się do jesiennego czy też zimowego klimatu, do zmęczenia całym rokiem i zbierania sił na następny. Można go znaleźć między innymi w booklecie fizycznego wydania płyty.

Wizja Lokalna

IM: W zasadzie seria przypadków, która wywróciła do góry nogami to, jak tworzyliśmy wcześniej piosenki. Wszystko zaczęło się od pomysłu na gitarze, do którego chciałem wymyślić partie na syntezatorze. Jako że nie mam 4 rąk, postanowiłem nagrać fragment looperem, dzięki czemu mógłbym swobodnie dograć klawisze. Sęk w tym, że nagrałem fragment gitary źle, co sprawiło, że wcześniej lekki klimat zmienił się całkowicie. Wokół loopu, który ciągnie się przez całosć utworu, nabudowaliśmy całą resztę. Pierwsza połowa jest bardzo minimalistyczna, dzięki czemu wokal, w końcu miał szansę być faktycznie w centrum uwagi. Znajomy kiedyś zwrócił mi uwagę, że Michał ma tendencje do przyjmowania pozycji obserwatora w swoich tekstach i ten utwór to kwintesencja takiej postawy.

Paraliż

IM: Oh boi, nie mogliśmy zdecydować się co zrobić z tym kawałkiem aż do samego końca. Paradoksalnie wszystko zaczęło się od sekwencji na syntezatorze, która finalnie nie pełni wcale aż tak istotnej roli. Cześć perkusji wymyślił Mateusz, część basu i gitar wymyśliłem ja, więc nic dziwnego, że nie do końca chciało to się ze sobą wszystko kleić. Na domiar złego postanowiłem na końcu dopisać fragment tekstu, który zmienia wydzwięk całości. Co mogło pójść nie tak? Mam jednak wielką nadzieję, że efekt końcowy brzmi dla słuchacza jak spójna całość.

Szum

Szum (tak jak większość pomysłów, które uznaję za nadające się do czegoś) powstał przypadkiem w 10 minut. Partie przyszły do mnie same, po prostu grałem na gitarze, przypadkiem chwyciłem otwierający akord i reszta wyszła sama z rąk. Michał i Ignacy dodali swoje partie na próbie, utwór im się spodobał, został singlem i dobrze się przyjął. Śmieję się, bo zdarzyło mi się usłyszeć kilka razy: Jak ty grasz ten riff w refrenie, to jest sweep picking? Weź pokaż jak ty to grasz, to jakoś strasznie skomplikowanie brzmi! A partia, o której mowa, jest tak naprawdę bardzo prosta, tylko brzmi na trudną! Myślę, że Michał w tekście zawarł odczucia całej naszej trójki – Nowa Stocznia powstawała długo, dużo działo się u nas w życiu prywatnym, było dużo ważnych zmian, zarówno otoczenia jak i ludzi. Ten tekst bardzo dobrze oddaje emocje i nastrój, które nam towarzyszyły. 

Ścieki

MJ: Utwór, który można powiedzieć, że przyniosłem na jedną z prób. Do gotowych partii gitarowych (inspirowanych trochę Metz, trochę Lysistratą) chłopaki dograli bas i perkusję, a całość wspólnie dopracowaliśmy pod względem kompozycyjnym. Tekst opowiada o szerokopojętej władzy, o ludziach mających kontrolę nad innymi i tego skutkach. Zarówno w prywatnych relacjach z innymi osobami, ale i w środowiskach pracy, na poziomie państwa czy na świecie.

Największy Cień

MB: Tytuł roboczy tego utworu brzmiał Trap Them – od nazwy zespołu, którego dużo słuchałem w tamtym czasie. Mocno zainspirowany albumem Darker Handcraft ułożyłem riffy zwrotki i refrenu, ale wątpiłem, że to przejdzie na próbie – myślałem, że to może już być trochę przesada zdaniem chłopaków. Okazuje się, że wręcz przeciwnie – druga połowa tego utworu, którą zrobiliśmy na próbie, jest chyba najlepszym sposobem na zakończenie albumu. Bit rodem z brytyjskiej sceny jungle, agresywny post-hardcore’owy riff na basie, klawisze jak z dobrych lat Pink Floyd, gitarowe solo w stylu Meshuggah i zawodzący wokal rodem z The Jesus Lizard czy Daughters. Finisher koncertowy, dla publiki ale i dla nas – po tym numerze możemy tylko podziękować i zejść ze sceny, bo na więcej sił już raczej nie będzie.

***

Żurawie: www | bandcamp | facebook | instagram

Więcej dobrej muzyczki do Koty Records: www