Żurawie / fot.: We Shoot Music

Muzykę można poznawać na tysiąc różnych sposobów – słuchając audycji radiowych, odpalając playlisty na Spotify, czytając dziennikarzy, czy też po prostu kupując bilet na koncert zespołu, o którym jeszcze nigdy się nie słyszało. W dobie AI można nawet podać sztucznej inteligencji listę ulubionych muzyków i poprosić o sugestie podobnie grających artystów. Wydaje mi się jednak, że jednym z najprzyjemniejszych sposobów na szukanie nowych brzmień jest bieganie od sceny do sceny na festiwalu, przeplatając koncerty artystów sobie znanych, z gigami tych, których twórczość pozostaje zagadką. Dla tych, którzy wolą jednak przygotowywać sobie podbudowę pod festiwal i zapoznawać się wcześniej choćby z częścią mających wystąpić artystów, przygotowałem krótką listę jedenastu wykonawców, których moim zdaniem warto sprawdzić podczas tegorocznej edycji Great September. Enjoy! 

Żurawie 

To zespół, którego nie trzeba przedstawiać osobom zaznajomionym z polską sceną alternatywną. Nie grają, jak twierdzą, post punka. Ich brzmienie oscyluje gdzieś między post hardcorem, wzbogaconym syntezatorami noise rockiem i emo. Szukając odpowiedniego określenia twórczości Mateusza, Ignacego oraz Michała, zwróciłbym się zwłaszcza w kierunku terminu emo, bo jeżeli coś można powiedzieć o muzyce Żurawii, to z pewnością to, że jest emocjonalna w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Nawet jeśli pod kątem brzmienia to niezupełnie to samo, co tradycyjne emo albo Midwest emo. Grupa ma już na koncie jeden album, koncertówkę i epkę, a w drodze (zespół ogłosił to ledwie przed kilkoma dniami) jest kolejna płyta.

Zespół Sztylety

Kolejny przedstawiciel Trójmiejskiej Sceny Alternatywnej. W porówaniu do Żurawii, Sztylety są dość konserwatywne w kwestii brzmienia – to mięsisty, aczkolwiek odpowiednio przebojowy noise rock. Niech nie zwodzi was jednak nieco pejoratywny wydźwięk użytego przed chwilą określenia. Ten trójmiejski zespół po prostu gra bezkompromisowo i – jak to sami określili – nie kryją się ze swoim punkowo-metalowym rodowodem. Nie oznacza to jednak, że ich twórczość jest generyczna i odtwórcza – Zespół Sztylety to po prostu noise rock/post hardcore w bardzo soczystym i słuchalnym wydaniu. 

Ćpaj Stajl 

Obecnie to bez wątpienia jedna z najciekawszych grup na polskiej scenie rapowej. Ta krakowska ekipa z Krowodrzy tworzy bezczelnie wpadającą w ucho muzykę, a ich Złoty Strzał wydany w 2022 r. to moim zdaniem najlepsze ubiegłoroczne wydawnictwo z nadwiślańskiego kraju. Ich twórczość jest szalenie plastyczna, boom-bapowe i g-funkowe bity obfitują w ciekawe naleciałości, chociażby synthwave’owe, a warstwa liryczna w zgrabny sposób wieńczy dzieło. Chłopaki z Krakowa opowiadają o życiu na ulicy, dodając do tego nutę hedonizmu, a przy okazji od czasu do czasu uderzając także w poważniejsze tony. Jednego możecie być pewni – na żywo są prawdziwą energetyczną bombą. 

Błoto

Jazz i elektronika, hip-hop rodem z Memphis oraz kosmiczne wręcz ładunki groove’u? Dlaczego nie! Błoto to grupa, która grając jazz, tapla się w różnogatunkowych naleciałościach jak w… błocie. Chłopaki nie boją się „pobrudzić” brzmienia, czego rezultatem jest twórczość niebanalna, momentami brzmiąca jak doprawione saksofonem rapowe podkłady z lat 90′, czego doskonały przykład stanowi wydany w 2021 roku album Kwasy i Zasady. To muzyka ekscentryczna, ale zawsze niebanalna. Jeśli będziecie na Great September i lubicie jazz, to musicie iść na koncert zespołu Błoto. Jeśli z kolei wolicie dobry groove i chillowy beat, to też powinno przypaść wam do gustu ich show. 

Gołębie

Czas na kolejnych przedstawicieli sceny zafascynowanych ornitologiczną terminologią. W porównaniu do Żurawii, Gołebie to ptaki nieco bardziej hałaśliwe, bezkompromisowe, grające eklektyczną mieszankę gatunków takich jak shoegaze, post rock i noise rock. Ten kwartet z Poznania powrócił w tym roku do świata zespołów wydających nowe materiały epką o nazwie Ze słów witraże. To wydawnictwo nabrzmiałe od skotłowanych emocji, a mix shoegaze’u z noisem jest tutaj spięty post rockową klamrą. Długie przeplata się z krótkim, szaleńczo intensywne ze spokojnym, ale emocjonująco jest w każdym momencie. Powiedziałbym, że Gołębie ze słów tkają witraże, a z nut barwne kolaże.

We Watch Clouds

Dobrego screamo jest w Polsce zaskakująco mało, ale We Watch Clouds godnie reprezentuje ten gatunek. Ten warszawski kwartet oferuje brzmienie spięte do granic możliwości, wybuchowe i energetyczne, a przede wszystkim – wyraziste. To zespół, którego wydawnictwa może i nie grzeszą długością, ale są za to ekspresywne w każdej sekundzie trwania. Należy docenić tutaj kunszt instrumentalny artystów – mi szczególnie przypadła do gustu praca perkusisty oraz basisty. Wybierając się na koncert We Watch Clouds, możecie spodziewać się wyczerpującego (w dobrym tego słowa znaczeniu), staroszkolnego gigu. 

Zachwyt

Na scenach w Łodzi nie mogło zabraknąć także shoegaze’u. Zachwyt to podręcznikowy przykład tego, jak powinny brzmieć przebrzmiałe od delayu, reverbów oraz innych efektów gitary. I choć twórczość tej grupy co do joty wpisuje się w definicję wspomnianego gatunku, to nie oznacza, że jest przewidywalna, monotonna czy, co gorsza, nudna. Zachwyt serwuje słuchaczom wspaniale brzmiące ściany dźwięku, podszyte solidną dawką rozmarzonej, tak charakterystycznej dla shoegaze’u melancholii. O tym, że świetnie brzmią na żywo, możecie przekonać się, słuchając epki Nadgaraż

trujące kwiaty

Jeśli miałbym wybrać najbardziej Lo-Fi artystów spośród wszystkich występujących na tegorocznej edycji Great September, to mój wybór musiałby paść właśnie na trujące kwiaty. To emo o brzmieniu tak surowym, jak to tylko możliwe. I ma to swój urok. Dla fanów math-rockowych riffów, eksplozywnych, krótkich kompozycji, i muzycznej szczerości, występ trujących kwiatów to pozycja obowiązkowa. To duet z drygiem do zapadających w ucho melodii i jeszcze bardziej chwytliwych riffów gitarowych. Coś jak choćby Camping in Alaska, tylko przeniesione na rodzimy grunt i znacznie mocniej zanurzone w brzmieniu low fidelity. 

Biały Falochron

Najłatwiej byłoby okleić ich twórczość łatką post punka, ale po co bawić się w tak proste szufladkowanie, skoro Biały Falochron wybiegają daleko poza sztywne gatunkowe ramy? Rytmy zaprezentowane na ubiegłorocznym, debiutanckim albumie rzeczywiście należy określić mianem post-punkowych, ale jest w tym znacznie więcej. Ten krakowsko-wrocławski duet prezentuje w swojej twórczości mnóstwo kolorowych syntezatorów, także trochę chillwave’u, jednym słowem – sporo elektroniki. To eklektyczna muzyka, która zadowoli zarówno słuchaczy łaknących chwytliwych melodii do tupania, jak i tych szukających rytmów hipnotycznych, melancholijnych. „O emocjach nigdy nie mów mało!”

Furda

Czas na zgoła odmienne klimaty, ale czym byłby dobry festiwal bez muzycznej różnorodności? Furda to multiinstrumentalny duet prezentujący neofolk w najbardziej intrygującej postaci. To dźwięki żywcem wyjęte z ludowej, słowiańskiej tradycji, ale w pełni korzystające z dobrodziejstw cyfryzacji muzyki. Idąc na koncert Furdy możecie usłyszeć staropolski smyczkowy instrument, swoją budową przypominający skrzypce, czyli sukę biłgorajską. Folkowe brzmienia uzupełniane są mongolskim gardłowym śpiewem, a całość wchodzi w ambientowe, a nawet trance’owe klimaty. Występ Furdy będzie dobrą okazją, żeby odpłynąć i w pełni zanurzyć się w dźwiękach. 

Kresy

Miałem ograniczyć się do dziesięciu zespołów, ale znalazłem wśród wykonawców zespół Kresy, który jakimś cudem wcześniej przeoczyłem. No a jako że ten intrygujący kwartet gra muzykę wprost skrojoną pod mój gust, to nie mogłem sobie odpuścić i musiałem o nich wspomnieć. Kresy to math rock przez wielkie M – wybuchowy, instrumentalnie rozbuchany, nieobliczalny i wściekle chaotyczny, ale też wymieszany z post hardcore punkiem czy klasycznym noise rockiem. Słyszę w ich twórczości pewną dozę inspiracji brytyjskim Black Midi, ale w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadza – wręcz przeciwnie! Twórczość tej łódzkiej grupy to zmiany tempa, zapętlone riffy, intrygujące przejścia i okiełznany chaos, czyli coś, co cenię sobie w muzyce najbardziej. Jak dla mnie to absolutnie jeden z najciekawszych projektów na polskiej scenie alternatywnej.