Fot. Agata Hudomięt

Specjalnie dla UNDERTONE, Lord Spikeheart opowiedział o muzyce, która jest dla niego ważna. Zazwyczaj wysyłamy artystom pulę zagadnień, a oni wybierają z nich 3-5 punktów. Martin odpisał na WSZYSTKIE pytania! Oto jak w łatwy sposób rozpoznać muzycznego świra…

[YOU CAN READ THIS ARTICLE IN ENGLISH]


Już 19 września Lord Spikeheart wystąpi w ramach Avant Art Festival w Komuna Warszawa [bilety kupisz tutaj]


Martin Kanja, znany jako Lord Spikeheart, to kenijski wokalista, autor tekstów i producent, który w ciągu ostatniej dekady stał się jedną z czołowych postaci afrykańskiej sceny metalowej. Jego charakterystyczny styl łączy growle inspirowane death metalem, przenikliwe wrzaski oraz chropowate partie rapowane, które przebijają się przez energetyczne, mocne instrumentale.

Jego solowy debiutancki album The Adept, wydany nakładem własnej wytwórni HAEKALU Records – pierwszego w Afryce labelu skupionego na najcięższej i najmroczniejszej muzyce kontynentu – zdobył uznanie mediów takich jak The Guardian, BBC Radio, Pitchfork, Arte, Dazed, The Fader, NTS, Crack, Resident Advisor czy The Quietus. Lord Spikeheart zyskał tym samym międzynarodową rozpoznawalność jako nowy głos ekstremalnej muzyki z Afryki. Artysta słynie także z niezwykle intensywnych koncertów, które zamieniają się w pełne energii, żywiołowe mosh pity. Występ Lorda Spikehearta to obowiązkowy punkt programu – elektryzujące przeżycie, które łączy ludzi i rozbudza nieokiełznany entuzjazm.

Najważniejszy album w moim życiu

Zdecydowanie BLACK SABBATH – Paranoid. To absolutny klasyk heavy metalu, który wciąż brzmi świeżo, jakby ukazał się wczoraj. Ponadczasowa płyta, która ukształtowała jeden z najważniejszych gatunków w historii muzyki. Chwała Ozzy’emu.

Pierwsza płyta w życiu, którą kupiłem za własne pieniądze

THREE DAYS GRACE – Three Days Grace. Dopiero co skończyłem liceum i byłem pochłonięty grungem i rockiem. W stołówce szkolnej zobaczyłem ich teledysk do Home i od tamtej pory nic już nie było takie samo.

Artysta, o którym powinno usłyszeć więcej ludzi

BBBBBBB z Japonii. Tworzą muzykę ekstremalnie artystyczną, odważną, bez kompromisów i granic. Czysta, pierwotna ekspresja, w której nie ma miejsca na kalkulację. Ich koncerty to żywioł, pełen niespodzianek i energii. Jeśli tylko będziecie mieli okazję – zobaczcie ich na żywo.

Muzyka, której słucham w podróży

Sięgam po różne gatunki muzyki afrykańskiej, stare i nowe. Od juju music nigeryjskiego mistrza Sunny Ade, przez kongijską i wschodnioafrykańską rumbę (Les Wanyika, Mbilia Bel, Papa Wemba, Yondo Sister), aż po saharyjski desert blues w wykonaniu Ali Farka Touré, Tinariwen, Bombino i innych.

Perfekcyjny album (bez słabszych momentów)

PINK FLOYD – The Dark Side of the Moon. Totalny klasyk, którego spójne brzmienie i koncepcyjna całość nie mają sobie równych. Ponadczasowa muzyka.

Muzyka, przy której się relaksuję

Uwielbiam phonkowe miksy i taśmy producentów takich jak Ryan Celcius, KALIBVR, Rinse Cycle, teyko. Często sięgam też po starą muzykę indyjską z lat 60., 70. i 80. (Ravi Kapoor, Kishore Kumar, Asha Bhosle, Lata Mangeshkar). No i jamajski dancehall – Vybz Kartel, Shawn Storm, Skeng, Tommy Lee Sparta – bo tego słuchaliśmy w Kenii, kiedy dorastałem.

Artystka, która zmieniła moje spojrzenie na życie

Zenzile Miriam Makeba. Jedna z największych afrykańskich artystek wszech czasów. Jej głos i muzyka inspirowały całe pokolenia, a działalność przeciw apartheidowi w RPA w latach 50. była bezcenna. Rola w filmie Come Back, Africa odegrała ogromną rolę w nagłośnieniu cierpienia jej rodaków. Jej miłość do ludzi i kultury promieniowała na cały świat. Powtarzała: Jeśli zakładasz klapki na oczy, nie poznasz świata.

Muzyka, której słucham, kiedy jestem smutny 

Zawsze heavy metal – we wszystkich odmianach i w pełnych pasji mosh pitach. Metal oczyszcza z bólu i złych emocji. Nie da się być przybitym, kiedy blast beasty i riffy uderzają w psychikę, a przed tobą szaleją mosh pity. Do tego rap i trap pełen pewności siebie – bo mocno odnajduję się w ich przekazie.

Muzyka, która przypomina mi dom

Wszystko, co kenijskie: Mugithi, Gengetone, Shrap, Taarabu, Rhumba, stare Kapuka i Genge, Benga, chóry gospel, muzyka Kamba i Dholuo… i tak dalej.

Muzyka, która przekonała mnie, by zostać muzykiem

Hip-hop lat 90. Moja siostra puszczała w domu codziennie Wu-Tang Clan, DMX, Da Brat, Dr. Dre, Snoop Dogga, Ice Cube’a, Missy Elliott, Lil’ Kim, Nasa i wielu innych. Dorastałem, oglądając ich koncerty i dokumenty – i zakochałem się w tej energii.

Muzyka, która przypomina mi najszczęśliwsze chwile mojego życia

Kilka kawałków od razu przychodzi na myśl. Modjo – Lady, Super Mama Djombo – Disan Na Mbera z Gwinei Bissau, Empire of the Sun – Walking on a Dream. No i jeszcze ABBA, Michael Jackson, The Doors, Boney M.

Album, który chciałbym stworzyć

Nie ma takiego. Wszystko, co zrobiłem i przeżyłem, miało się wydarzyć. Nie wierzę w wymuszanie sztuki. Jeśli coś mnie nie poruszy, nie zainspiruje, nie wywoła emocji – odpuszczam i szukam dalej. To zawsze forma ekspresji, a ja podążam tylko za tym, co naprawdę współgra z moją wizją.