Snakes Snakes Snakes kazali nam całkiem długo czekać na swój długogrający debiut, Syk. Dlatego, kiedy wreszcie się ukazał, nie mogliśmy odpuścić sobie wyciągnięcia od zespołu każdego drobnego szczegółu na temat kulis jego nagrywania.

This Is Sick & That Was Sick

Żaneta: Intro i outro będące klamrą całego albumu Syk. Oba te utwory są ambientowe, stworzone tylko przy pomocy głosu i jednego efektu wokalowego. Intro zapowiada album słowami this is sick. Tutaj korelacja słowa sick z tytułem albumu jest zabiegiem zamierzonym. Intro nakreśla charakter albumu, przepowiadając jego obłędną zawartość. Outro natomiast zamyka album słowami that was sick nagranymi po lynchowsku i płynnie przechodzi w zapętleniu z powrotem do początku albumu. Jeśli węże to i uroboros oraz wszelkiej maści powtarzające się cykle.

FCK IT

Daniel: Ten numer powstał na wskutek nagłego zrywu Bartka, który na próbie w złości wybił (a raczej zajebał) energetyczny rytm. Chwile później dołączyła do tego cała reszta, Fck it to 100% impuls.

Paweł: Fuck it chciałem rozpocząć razem z Bartkiem bardzo energicznie i chyba nam się to udało. Ilość energii na wstępie powoduje, że mimo powtarzalnych riffów gram ten kawałek agresywnie.

Bartek: A co do nagłego zrywu w złości to polegało to na tym, że Daniel powiedział: Weź to zagraj tak pod nóżkę, tak wiesz, fajnie i zaczął po raz kolejny pokazywać mi coś Osees, jak jeden beat z dwóch które powinienem był grać,  więc wkurwiony zacząłem nakurwiać w bębny.

Żaneta: W Fck It chciałam dopasować wokal do muzyki i wpleść w nią parę robotycznych sloganów. Chyba się udało, ale w zasadzie nie było mi łatwo utrzymywać ten sam niezmienny poziom moich inkantacji na całej rozciągłości utworu. To całkiem fajne ćwiczenie: planujesz sobie, że wykonasz coś w określony sposób i starasz się trzymać tego planu – tak było w przypadku Fck It: prosto, konkretnie, statecznie.

LOVE

Daniel: Nasz najstarszy kawałek. Pomysł na niego powstał jeszcze przed założeniem zespołu od linii basowej, która w jakimś stopniu inspirowana była zacięciem podobnym do twórczości zespołu Chic.

Żaneta & Bartek: Szczere i, wreszcie, nieironiczne i niecyniczne przesłanie. Nawoływanie do miłości ubrane w czysto altrockowy klimat. Piosenka artefakt; relikt z początków istnienia zespołu, prezentujący bardzo wczesny sposób komponowania piosenek, który po drobnych zmianach znalazł miejsce na płycie. Mrugnięcie okiem w stronę bardziej pop-rockową, okraszone charakterystycznym brzmieniem. Mimo potrzeby tworzenia muzyki alternatywnej, nie mogliśmy odmówić przebojowości tej piosence, szczególnie refrenowi, dlatego konstrukcja jest taka tradycyjna.

Paweł: Pokochałem Love, gdy pierwszy raz usłyszałem wersję studyjną tego utworu. Podejrzewam, że przyczyniły się do tego anielski głos Żanety oraz kilka dodatkowych ścieżek gitar w refrenach, które to nagrałem na bardzo grubych strunach i bardzo grubym dropie.

TY

Paweł: Podczas jamowania do Ty miałem skojarzenia z – uwaga – reggae! Jedna ze starszych piosenek nagrana podczas sesji Pohuk, a zagrana setki razy i nie chce się znudzić. Ty potwierdził, że klawisz Żanety musi wejść na stałe do instrumentarium Snejków. Na koncertach po Ty zazwyczaj gramy Greya, fani tego kawałka nie mogą wyjść wtedy na piwo.

Żaneta: Mam wielką słabość do tej piosenki. Czy dlatego, że była naszą pierwszą piosenką po polsku? Maybee… W ogóle ten kawałek istnieje już w wersji live z 2022 roku, ale miałam wtedy aparat na zębach i nie miałam odsłuchu, więc od tamtego czasu na pewno poczyniłam wykonawczy progres i w nowej wersji wykonuję piosenkę Ty w satysfakcjonujący dla mnie sposób.

RZEKA

Daniel:  Jam na próbie, wybicie basu w zapętloną linię, która sama się na pędza to dla nas zawsze dobry początek

Żaneta: Rzeka składa się z wielokrotnie skandowanych zdań i haseł, zresztą podobnie jak i kilka innych utworów z albumu Syk, takich jak Ty, Stupid Men, Fck It. Lubię skandowanie, to nie ulega wątpliwości. Jednak kawałek od kawałka zasadniczo się różni i łagodna melorecytacja w Eyes czy w Grey ma z Rzeką wspólnego tyle, że pełni funkcję przekaźnika takiego samego jak reszta instrumentów, czyli powtarzalność w linii basu, gitary czy perkusji jest taka sama w linii wokalu, co ma za zadanie jeszcze bardziej spajać piosenkę w jedną całość. Dla wytrawnego słuchacza Rzeka okaże się komponentem szerszej historii rozpoczętej w utworze Ty i będzie jego tekstowo-muzyczną kontynuacją: w rytmie i melodii następuje przyśpieszenie i zaostrzenie, w głosie zaś rodzi się niepokój i nerwowość z pewną dozą szaleństwa, znika wrażenie lekkości i naiwnej beztroski obecne w utworze Ty. Są to dwie piosenki na całej płycie, które są w języku polskim. No i kocham tę Rzekę, ma taki cyniczno-sceptyczny core, bliski mojemu serduszku.

Paweł: Jeden z faworytów singlowych. Cieszę się, że wprowadza nas i słuchaczy w trans na koncertach. Rzeka jest dowodem, że nie skracamy kawałków na siłę, pozwalamy im płynąć. Każdy po nakręceniu teledysku musiał wyjąć przynajmniej jednego kleszcza.

GREY

Żaneta: Elegijny, funeralny ton tekstu wynika z doświadczenia nieszczęśliwej miłości. Czy przeze mnie samą? Niekoniecznie. Ulubiony utwór Daniela.

Paweł: Jeden z najbardziej klimatycznych utworów na płycie. Riff Daniela wprowadza nas w inny świat, do którego zapraszamy słuchaczy. 5 minut zapomnienia, podczas których potrafię za głośno rozkręcić gitarę na próbach. Zaryzykuję stwierdzenie, że w tym kawałku najwięcej improwizujemy hałasem, przez co Żaneta musi mieć odsłuch douszny.

FCKIN' DIFFICULT

Bartek: Piosenka, która może być hołdem dla wszystkich początkujących zespołów. Mimo że została napisana jako jedna z ostatnich na Syk, w swojej konstrukcji może się kojarzyć z utworem wspólnie wymyślonym na pierwszych spotkaniach w ciasnych salach prób. Mamy tu przesterowany, urywany riff, skoczną sekcję rytmiczną (zapewne inspirowaną jakimś młodzieżowym zespołem typu Limp Bizkit), a także pełen emocji, wołający o pomoc wokal. Bo faktycznie bardzo trudno jednocześnie grać na instrumencie i śpiewać. I tak poza powtarzającym się mocnym refrenem, są tutaj sprawiające wrażenie lekko chaotycznych, nie do końca skomponowanych zwrotek, punkt kulminacyjny w postaci czadowej, rockowej solówki, a całość wieńczy wyciszające outro.

Daniel: Dwa słowa – robo dance i totalne zniszczenie.

UP TO YOU

Paweł: Długo nosił roboczy tytuł “Pawłowy”, bo pierwszy riff miałem przyjemność wymyślić. Jeden z moich ulubionych niesinglowych utworów. Przy tworzeniu partii nagle pojawiły się wspomnienia System of a down, Tomahawk, U2 i uwaga Arctic Monkeys! Bicie gitar zmienialiśmy chyba z pięć razy, żeby zagrać odpowiednią ilość nut.

Bartek: To jakieś nasze opus magnum tego, co mogliśmy stworzyć na trzy miesiące grania razem. Bo tak to powstało.

Daniel: Up To You powstało jeszcze zanim Żaneta dołączyła do zespołu.

Żaneta: Ulubiony utwór Bartka. Tak, jest to na pewno jakiś taki relikt przeszłości, pamiątka po początkach snejków. Ale słuchajcie, to nie znaczy, że ten relikt nie zamieni się w wyznacznik kolejnych dróg i przedsięwzięć.

STUPID MEN

Paweł: Energetyczny pewniak koncertowy, który pomimo trzech zwrotek nie dłuży mi się. Uwielbiam grać unisono z Bartkiem fragmenty bridge (bo wiem, że on je mega czuje), a klawisz Żanety dopełnia całość. Na próbach często mylony ze Spider-Manem.

Daniel: Pierwsza próba naszego zespołu, przerobiliśmy pomysły które przygotowaliśmy specjalnie na tą okazję i zostało nam jeszcze trochę czasu na salce — wtedy powstał stupid man. Jest w nim coś co kojarzyło nam się wtedy z Rachel Khoo IDLES.

Bartek: Piosenka manifest. Jak mantra powtarzane the world is drawing to an end…, oddają nastrój naszych czasów. Wszechobecna przemoc, wojny, katastrofy klimatyczne oraz normalizowanie patologii w mediach głównego nurtu powodują, że to zdanie od dawna nie miało tak dosłownego wydźwięku.

Żaneta: Jak wyżej. Jak wyżej…

STALEMATE

Paweł: Utwór, do którego podchodzę z dużym szacunkiem. Cieszę się, że został dopracowany w studio, dzięki temu każdy dźwięk może donośnie wybrzmieć. Uwaga nie jest grany na najbardziej energentycznych koncertach.

Żaneta: Podczas nagrań uparłam się, że zaśpiewam cały utwór w jednym tejku. Prawie się to udało. Piosenka Stalemate ma w bazowej linii wokalu tylko jedno cięcie (nie licząc oczywiście chórków). I jest to chyba nasza najbardziej nastrojowa piosenka, najspokojniejsza. Tekst dwuwarstwowy. Pod płaszczem słów traktujących o wycieńczającej relacji damsko-męskiej, znajduje się lament kierowany do złowrogiej ojczyzny. Zniewolenie jednostki.

EYES

Daniel: Eyes powstało poza salką prób. Siedziałem sobie z moim pieskiem Sisi na ziemi i wtedy zamiast basu złapałem za gitarę akustyczną. Po prostu zacząłem grać dokładnie ten riff.

Paweł: Daniel przyszedł na próbę z dostojnym riffem i chyba podłapaliśmy ten klimat. Cieszę się, że w Eyes jest mało tekstu, stworzyło to jednolitą całość. Tutaj miałem pierwsze skojarzenia z Massive Attack. Trochę otworzył nas na reverby i delaye, od tego momentu nic nie było takie samo.

Żaneta:  Ta piosenka właściwie jest dedykacją dla pewnej ważnej osoby. Ale nie powiem dla kogo. W refrenie, mimo że nie jest on jakoś specjalnie wymagający do odśpiewania, mam tendencję do wzruszania się. Nie raz już załamał mi się głos podczas występów, a zdarza się to szczególnie gdy zauważę, że publiczność śpiewa razem ze mną.