Od ponad 20 lat staram się śledzić scenę harsh noise tak blisko, jak tylko mogę, szczególnie na odległość, z dala od kraju, który obecnie przoduje pod względem zarówno ilości, jak i jakości tego rodzaju muzyki/antymuzyki (obojętnie), tj. USA. Nadal jednak zdarza się, że coś mnie bardzo zaskoczy, tzn. powstaje projekt, pojawia się kompletnie znikąd i nagle podbija całą scenę własną, oryginalną wariacją na temat gatunku. Tak było w przypadku projektu Worth, którego koncert miałem okazję widzieć na żywo w Bostonie w 2016 r. – jego twórczość była i nadal pozostaje swoistym przełomem. Z jednej strony jest to zdecydowanie harsh noise, ale poziom wykrzywienia i psychodeliczno-groteskowego nastroju grozy wykracza u niego poza wszelkie dopuszczalne granice i do dziś słuchając go, same tytuły albumów, utworów, jak i ich brzmienie potrafią spowodować lekkie nudności.

Wspominam o Worth, dlatego, że projekt Star również pojawił się też w zasadzie znikąd i nagle zrobiło się o nim głośno, a jego ostatni, absurdystyczny album pt. „Elephant in the Snow” został wydany przez Hospital Productions – znane nowojorskie wydawnictwo, które od lat, nieprzerwanie prowadzi Dominick Fernow (aka Prurient czy Vatican Shadow). Niedługo po tym, jak w ogóle dowiedziałem się o istnieniu Star, skontaktował się ze mną Brett – właściciel berlińskiego sklepu Sentimental Youth i wydawnictwa Total Black. Zapytał, czy chciałbym zorganizować koncert właśnie tego projektu w Warszawie. Bez dłuższego namysłu odpowiedziałem, że tak, bo podświadomie wyczuwałem, że będzie to występ zarówno godny uwagi, jak i na swój sposób istotny, gdyż myślę, że o tym projekcie będzie głośno jeszcze przez długi czas. Sam nie wiem czego się spodziewać. Odnosiłem wrażenie, że wywiad trochę rozjaśni fenomen zjawiska, ale… przeczytajcie sami.



Zaczynając słuchać Elephant in the Snow bardzo starałem się wygrzebać obraz tego słonia spod śniegowej burzy, pod którą (jak myślałem) jest zagrzebany. Ale przy kolejnych odsłuchach miałem wrażenie, że może jednak może wcale nie ma żadnego słonia. Lubisz bawić się ze słuchaczem, wprowadzać go na różne tropy, a potem się z nich wycofywać?
Słoń jest świetnym miejscem, żeby coś w nim schować, zmieści się w nim nawet kilka rzeczy. On ma w środku przecież mnóstwo miejsca!

Jeżeli słoń jest jednak czymś rzeczywistym, to czy mógłbyś nas jakoś naprowadzić na to czym on jest?
Wpisy na wewnętrznym panelu okładki płyty mówią też o drugim słoniu.

Twoje nagrania rozciągają się pomiędzy plądrofonią a harsh noisem. Czy do któregoś z tych światów jest ci jednak może bliżej? I czym dla ciebie są w ogóle plądrofonia i hn?
To muzyka, której słucham kiedy tylko mam na to czas w domu. Generalnie – uważam, że niesamowite jest kiedy coś dzieje się co najmniej raz. A kiedy coś zdarza się kilka razy, albo wręcz nagminnie…Wydaje mi się, że dobrze wiesz, jak mogę się z tym czuć.

Szukając twojej twórczości, chyba nie da się uniknąć skojarzenia z dadaizmem. Czy jest on dla Ciebie jakimś punktem odniesienia? Jakie są twoje muzyczne i pozamuzyczne inspiracje?
Język reklamy, dominującej kultury i jego pewność siebie są bardzo inspirujące. Wydaje mi się, że każdy jest w stanie zrozumieć wszystko, o ile komunikat jest wypowiedziany z pewnością siebie.



Mam wrażenie, że dźwięk, hałas i sampling są dla ciebie tworzywem do budowania swego rodzaju atmosfery zapadania się w szaleństwo, prowadzenia słuchacza w jakieś miejsce, że nie jest to zwykła zabawa materią (jedynie Yutris wydaje się trochę odstępować od tej reguły). Czy dobrze to odczytuję?
Jeżeli tak właśnie to interpretujesz, to masz rację!

Ciekaw jestem, jakie są twoje poprzednie doświadczenia jako artysty. Wcześniej grałeś jakiś inny rodzaj muzyki, tworzyłeś jakieś projekty? Jaka była twoja droga do noise’u?
Moi znajomi kiedyś grali piosenki i mieli zespoły. W trakcie studiów zacząłem słuchać bardziej abstrakcyjnej i swobodnej muzyki w zaciszu własnego pokoju – Glamour Girl 1941 i Conrada Schnitzlera lub nowszych nagrań, takich jak Birth Of An Older, Much More Ugly Christ. Mniej-więcej w tym samym czasie zacząłem tworzyć własne nagrania, zainspirowane tym, czego słuchałem. Pierwsze rzeczy wydałem jednak dopiero po 10 latach, gdy uznałem, że są odpowiednio „żywe”.

Czy blisko śledzisz nowojorską scenę noise i które projekty są wg ciebie szczególnie godne polecenia?
Uważam, że projekt Bug Bus Piano jest bardzo inspirującej – mieszka na Sunnyside z Jane. Podobnie z Acoustic Shadows.

Jak udało ci się nawiązać współpracę z Hospital Productions?
Pewnego dnia, kompletnie niespodziewanie. Kiedy jednak to nastąpiło, nie było mowy o odwrocie – sprawy potoczyły się już dalej same!

To twoja pierwsza wizyta w Polsce. Masz jakieś oczekiwania względem niej? Wiesz coś o polskiej muzyce, niekoniecznie eksperymentalnej?
Mieszkałem w kilku dzielnicach, gdzie żyją również grupy Polaków, dlatego odwiedzenie Polski po raz pierwszy w życiu bardzo mnie ekscytuje! Jeżeli chodzi o polską muzykę, pierwsze co przychodzi mi na myśl to Urszula, a konkretnie jej utwór „Szał Sezonowej Mody” z drugiego albumu. Uwielbiam uczucia, które niesie za sobą ten kawałek. Niedawno też słuchałem albumów Tomasza Stańko z lat 80.


STAR (NYC, USA) x D.KOWALIK (PL) x DYSTOPIAN CONTROL (PL) x PUDERN (PL)
6 LIPCA CZWARTEK // CHMURY // TAX: 20 PLN


Wstępniak: D. Kowalski / Wywiad: M. Lechnio + D. Kowalski