3 lata! Aż trudno uwierzyć, że tym razem (prawdopodobnie) uda się przekroczyć bramę OFF Festivalu i zobaczyć jakieś koncerty. Już sam moment pierwszego wejścia na teren imprezy wyobrażałem sobie setki razy podczas pandemii. Stanęło na tym, że chyba – wzorem paru znanych osób – ucałuję ziemię Doliny Trzech Stawów. No ale po tych wygłupach trzeba będzie pójść też na jakieś koncerty. I na tych sześciu na pewno mnie nie zabraknie.

The Armed

Jeśli choć trochę mnie znacie, to mogliście się tego spodziewać. The Armed to coś więcej niż zespół. To życie. Ale nawet dla postronnego widza, który nie spędził dziesiątek nocy na studiowaniu zespołowego lore, ten występ ma wielkie szanse być tym największym na całym festiwalu. The Armed na scenie to ucieleśnienie rozpierdolu. Życzę powodzenia w utrzymywaniu uwagi na jednym członku/członkini tego zespołu przez trzy sekundy. No i nie skręcenia sobie przy tym karku. W dodatku – co na “Ultrapop” było podobno specjalnym zabiegiem – ich koncerty paradoksalnie brzmią bardziej selektywnie od tej płyty. Będzie zatem można poznać te kawałki trochę na nowo. Zresztą, co ja Was będę zachęcał – spójrzcie tylko na to:

Dry Cleaning

Jeśli przy The Armed trudno będzie o koncentrację, to przy Dry Cleaning wręcz przeciwnie. Jest w tej wersji post-punku coś niesamowicie hipnotycznego, ale jednocześnie świdrującego. I bynajmniej nie ma w tym nudy. Jestem ciekaw jak ekipa Florence Shaw wypada na żywo, ale oglądając sesje live (np. poniższą) jestem bardzo spokojny o wysoki poziom tego koncertu. No a “New Long Leg” to jedna z płyt zeszłego roku, więc przyjeżdżają z naprawdę świetnym materiałem.

Crows

Dużo w tym roku na OFFie brytyjskiego post-punku spod znaku IDLES, ale o ile bardzo lubię Squid i Yard Act to najbardziej czekam na występ Crows. To chyba najbardziej – jak to się określa w rockowych gazetach z wąsem – brzmieniowo bezkompromisowy zespół z tych wymienionych, więc zdecydowanie najwięcej po nim oczekuję. Czy powiozą scenę jak wspomnieni IDLES, czy chociażby Shame? Oby, ale wydaje się to całkiem możliwe.

DIIV

Kolejny zespół z gatunku oczywistych, ale cóż. Polska za długo na nich czeka. DIIV byli ostatnim zespołem, jaki zobaczyłem przed pandemią i niesamowicie zaskoczyło mnie ich bardzo selektywne – jak na shoegaze – brzmienie. No i mnóstwo, mnóstwo emocji, które płyną od Zachary’ego Smitha i jego kolegów. Tak się składa, że jeszcze przed OFFem zobaczę ich kolejny raz, ale na festiwalu też się wybiorę. Po prostu trzeba.

Mdou Moctar

Nie jestem ekspertem od afrykańskiej muzyki. Jestem wręcz totalnym laikiem w tym względzie. Wiem natomiast jedno – za każdym razem, gdy na OFFie widziałem wykonawców z tego kontynentu, wychodziłem zachwycony. To tutaj zaczęło się moje uwielbienie do Songhoy Blues, które pchnęło mnie do sprawdzenia takich wykonawców jak Tinariwen (choć ich akurat miałem okazję zobaczyć wcześniej na innym festiwalu) czy Bombino. A Mdou Moctar to na tej scenie absolutny wymiatacz i po prostu trzeba go zobaczyć na żywo. Tak też zrobię.

Asthma

Dużo w tym roku też polskiego rapu. Raczej ominę największych graczy w tym temacie, czyli Bedoesa i braci Kacperczyk, ale chętnie zobaczę trzech wykonawców z rapowo-niezależnego undergroundu, o których powinno być głośniej niż o dwóch powyższych. Pierwszy z tych wykonawców nie został jeszcze ogłoszony, ale jak zostanie to będziecie wiedzieli, o kogo chodziło. Drugi to ĆPAJ STAJL, a trzeci to Asthma. To właśnie na jego doskonałe połączenie punku z rapem czekam najbardziej, bo wiem, że chłopak ma absolutny talent do porywania publiki. A na OFFie powinno to wypaść doskonale.

OFF Festival odbywa się w katowickiej Dolinie Trzech Stawów w dniach 5-7 lipca 2022 r. Więcej informacji znajdziecie na stronie organizatora.