Viagra Boys to wciąż całkiem nowy zespół, a już owiany legendą. Głównie zawdzięczają to swoim szalonym koncertom, podczas których wokalista Sebastian Murphy zamienia się w pijanego, szalonego pseudo-macho kaznodzieję. W – zdawałoby się – podwójnie wypełnionej Hydrozagadce, Sebastian, oprócz śpiewania, głównie jarał szlugi i wił się po scenie w rytm transowych kawałków swojego sześcioosobowego zespołu. Czyli doskonale. Ale najlepsze i tak czekało nas po koncercie . Jeden z najbardziej szalonych, ale też mądrych wywiadów, jakie zrobiliśmy. I tak – skończył się, gdy wokalista wdrapał się po ścianie backstage’u i zaczął zwisać z sufitu.
[YOU CAN ALSO READ IT IN ENGLISH]
Jak minęła trasa?
Sebastian Murphy [wokal]: Doskonale!
Wasza pierwsza LP wyszła kilka miesięcy temu. Szybka progresja z zespołu bez płyty do wyprzedania całkiem sporego klubu w Warszawie. Musicie być w szoku.
Sebastian: Trochę tak, ale nie mamy żadnych oczekiwań. Po prostu robimy swoje.
Henrik „Benke” Höckert [bas]: Jakiś czas temu nasz menadżer powiedział: „Będziecie TAAACY wielcy bla bla bla” (śmiech), ale nagłe zagranie dla 500 osób w Warszawie wydaje się dziwne.
Zwykle nie ma tu takich tłumów na koncertach.
Henrik: Wow. A to nasz pierwszy raz w Polsce.
Sebastian: Zawsze chciałem przyjechać do Warszawy. Słyszałem dużo dobrego o waszym kraju i wiem, że wypływa stąd dużo fajnej kultury, której zawsze chciałem być częścią.
Jak się wam podoba?
Sebastian: Spotkałem wiele osób na dole [backstage znajduje się na antresoli] i byli bardzo mili i fajni. Cudownie!
Tor Sjödén [drums]: Nie wiem czemu, ale czuję pewne powiązanie z Polską.
Sebastian: Brałem kiedyś bardzo dużo speedu, więc czuję duży związek z Polską (śmiech). Jestem po części Polakiem!
Niektórzy nazywają go „Polką”.
Henrik: Jak ten taniec?
Sebastian: Ale oczywiście nie popieram tego! Tak naprawdę uważam, że to gówno. Rujnuje ci życie i zamienia w potwora, ale jednocześnie jest częścią mojej historii. Ukształtowało moje mięśnie!
Henrik: Jak to się stało, że jesteśmy tacy znani w Warszawie?
Tor: Właśnie, jak? Nie mamy pojęcia.
Czemu pytacie? To był największy koncert na trasie, czy co?
Henrik: Tak, wcześniej przychodziło maksymalnie 300 osób. A teraz 500!
Tor: Puszczają nas w radio, czy co?
Szczerze – nie sądzę.
Sebastian: Może to po prostu Kurws? Znacie ich?
Oczywiście.
Sebastian: To nasi przyjaciele. Nasz saksofonista z nimi gra. Widzieliśmy się z nimi wczoraj we Wrocławiu. Są najmilszymi kolesiami na świecie. Zagrają kiedyś z nami, a ja zrobię z nimi piosenkę. Będą dzięki mnie sławni, człowieku! (śmiech) Kocham ich. Pokazali mi kawałek Polski, który jest po prostu… wow!
Przejdźmy do rzeczy, która często przewija się w tekstach o was. Wyglądacie ultra”męsko”. Szczerze, gdybym spotkał was w jakiejś ciemnej uliczce w Warszawie, to bym uciekał. Ale w swoich tekstach nabijacie się z maczyzmu. Są bardzo feministyczne.
Sebastian: To nie jest coś, co sobie zamierzyliśmy – „ok, zrobimy feministyczny zespół”. Nigdy. To nie był nasz cel. Ale to bardzo ważne. Większość zespołu to faceci i jeśli ludzie pytają nas, czy jesteśmy feministami, odpowiadamy – oczywiście, że tak. To dla nas bardzo ważne, ponieważ to część naszego życia w Szwecji. Musisz zająć swoje stanowisko i powiedzieć „pierdolcie się” do wszystkich tych dupków.
Henrik: Wierzymy w równość.
Sebastian: I jest to dla nas naturalne – kobiety i mężczyźni są równi i odpowiedzialnością mężczyzn jest zrobienie więcej miejsca kobietom. Udzielaliśmy wywiadu w Niemczech i zostaliśmy o to zapytani. Odpowiedzieliśmy: „E tam, to nieważne” i wtedy osoba przeprowadzająca wywiad powiedziała: „To ważne dla nas, bo mężczyźni w Niemczech są pojebani. Nikt nie uważa siebie za feministę”. Powiedzieliśmy: „No to jebać ich, bo w Szwecji to po prostu normalne.” Tak samo z naszymi tekstami – są feministyczne, ale dla nas to nic dziwnego. Tak po prostu myślmy. Nie mógłbym być w żadnym związku w Szwecji, gdybym nie był feministą. Wszystkie dziewczyny, które mi się podobają, są feministkami. To naturalne i szanujemy to. Nasza nazwa wskazuje na kilku kolesi, którzy wrzeszczą i jesteśmy tymi kolesiami. Jednocześnie ważne jest dla nas, żeby nikt nie czuł się wykluczony – osoba żadnej rasy, płci czy ktokolwiek. Mamy takie podziały gdzieś, bo kochamy wszystkich. To nie polityka, to po prostu bycie miłą osobą.
Henrik: Nikt nam nie zadaje takich pytań w Szwecji.
Sebastian: Tak, jesteśmy daleko przed wami, ziomki. Nawet o tym nie myślimy, bo gdybyśmy nie byli feministami, nie mielibyśmy znajomych. Wszyscy, z którymi się zadajemy są po lewej stronie – dbają o prawa człowieka i tak dalej. Jesteśmy tacy sami.
Wydaje mi się, że ruchy prawicowe też są bardzo silne w Szwecji.
Sebastian: Tak, i to mi chodzi. Skoro są takie silne, to nie możemy sobie pozwolić na bycie po środku. Debata polityczna, która przetacza się teraz przez cały świat, miała u nas miejsce lata temu. Osobiście, 12 lat temu byłem dupkiem. Nastolatkiem z szowinistycznymi ideami. Wtedy pewnie jakaś kobieta powiedziała, żebym się zamknął czy coś. Takie rzeczy uczą.
Henrik: Wszyscy byliśmy outsiderami, gdy zakładaliśmy ten zespół. Nie czuliśmy, że jesteśmy częścią społeczeństwa. I bycie feministą w tamtych czasach było czymś podobnym – traktowali cię jak outsidera.
Powiedziałeś, że byłeś dupkiem. Czyli teraz nabijasz się z młodszego siebie?
Sebastian: Oczywiście. Dalej nie jestem idealny. Bycie feministą i aktywną politycznie osobą nie czyni cię idealnym. Popełniłem w życiu wiele błędów. Właśnie to może przekonać ludzi do naszego punktu widzenia – nie rodzisz się idealny. Ludzie są pojebani i ja byłem pojebany. Ale byłem wtedy nastolatkiem. Teraz dbam o to, żeby każdy był równy.
Tor: Tak, fajnie jest dorosnąć.
Sebastian: Fajnie jest być starszym i uczyć się nowych rzeczy. Dowiedzieć się, że nie masz absolutnej racji we wszystkim i tak naprawdę nie wiesz nieczego. Dlatego kocham tych gości. Gdy go spotkałem [Sebastian pokazuje na jednego z kolegów], też był dupkiem.
Czyli dorośliście razem.
Sebastian: Tak!
Tor: Nawet nie wiem, po co jesteśmy na tej planecie. Nie wiemy nic. Musimy sobie z tym radzić.
Tworzycie muzykę w czasach #metoo. Np. ledwie wczoraj wybuchła afera z Ryanem Adamsem. Tak wielu muzyków było i jest zamieszanych w takie sprawy. Czujecie, że jest w branży jakieś napięcie z tym związane?
Sebastian: Nie, rozmawiałem o tym wczoraj z kolesiem z Kanady, który robił ze mną wywiad. Zapytał mnie, jak dostosowujemy się do tego politycznego napięcia, bla bla bla. Odpowiedziałem: „Wiesz co? Przeszliśmy przez to wiele lat przed wami!”. Czułem to napięcie wiele lat temu. Przechodziłem przez okresy, gdy moja była dziewczyna mówiła: „Musisz zacząć o tym myśleć”. Pytałem: „Dlaczego jesteś na mnie zła, że zostawiam skarpetki na podłodze? O chuj ci chodzi?” I wtedy to załapałem – była zła na mnie, bo wkurwiały ją te wszystkie społeczne struktury. Wiesz, jak zostawiasz skarpety na podłodze, to oczekujesz, że ona je podniesie. To było dawno. I kiedy przyszło #metoo, miałem już ten społeczno-polityczny szok za sobą – ten moment „O kurwa, muszę się zmienić”. Wszyscy przez to przeszliśmy.
Henrik: Nie wydaje mi się, żeby któryś z nas wylądował na nagłówku artykułu o #metoo.
Tor: Tak jak w tym starym szwedzkim powiedzeniu – „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.
Sebastian: Tak, przepracowaliśmy to. Zrobiłem w swoim życiu trochę dziwnych rzeczy. Dekadę temu przeżyłem załamanie nerwowe. Moja ówczesna dziewczyna powiedziała, że musimy przemyśleć nasz związek, wiec wyszedłem z domu i zobaczyłem inną dziewczynę, która szła ze swoim chłopakiem. Nagle mi zaskoczyło: „O kurwa!”. Poznałem ją. Przespałem się z nią kilka lat wcześniej. To było bardzo dziwnie. Oboje byliśmy pijani i się ze sobą przespaliśmy. I kiedy ją wtedy zobaczyłem, podszedłem do niej ze łzami w oczach i powiedziałem: „Jest mi naprawdę przykro!”. Odpowiedziała: „Daj spokój, przecież wszystko ok”. To była moja jedyna sytuacja zasługująca na miano #metoo i było to wiele lat przed #metoo. Poukładałem sobie to wszystko. Nie mam już z tym problemu.
Czyli świat w końcu zaczął was gonić.
Sebastian: Tak mi się wydaje! [Wszyscy się śmieją]. Nie, ciągle jesteśmy dupkami!
Zmieńmy na chwilę temat. Zastanawiam się, jak taki zespół, jak wasz, trafił do wytwórni, która słynie głównie z wydawania Yung Leana.
Tor: Po prostu podobnie myślimy.
Henrik: Kiedy stworzyliśmy ten zespół i staliśmy się ciut więksi, zapytałem mojego kolegę z tego labelu [Year0001] o kilka rad i powiedział, że może zostać naszym menadżerem. Tak się stało i potem doszła do tego cała reszta.
Tor: Nasz gitarzysta grał kiedyś w zespole [NINE] z założycielem tej wytwórni, bo tak naprawdę wywodzi się on ze sceny hardcore’owej.
Henrik: Tak samo kochamy muzykę i nasz związek ma charakter personalny. To jest super. A Yung Lean też jest outsiderem.
Sebastian: Ja to się w sumie cieszę, że nie jesteśmy w jednym labelu z jakimiś rockowymi zjebami, wiecie?
Henrik: Ta, ja też nie lubię takiego gówna.
Sebastian: Jesteśmy wrażliwymi chłopcami [śmiech]
Tor: Musimy zmienić nazwę na Sensitive Boys.
Sebastian: Very Sensitive Boys!
Jakie macie teraz plany?
Henrik: Będziemy robić nowy album.
Sebastian: Tak, i będzie brzmiał jak gówno. Zrobimy płytę R&B z auto-tunem [zaczyna śpiewać R&B]. Nie będzie się wam podobać!
Jesteśmy pewni, że Polakom się to spodoba.
Sebastian: Spotkałem typa na dole i powiedział mi: „Słucham raczej metalu, ale kocham waszą pierwszą EP-kę, ale ta nowa płyta – nie jest dobra”. Odpowiedziałem: „HAHAHA! DOBRZE! Bo jesteś dziwką, stary! I musisz zrobić coś ze swoim życiem, bo jesteś frajerem! Mam to w dupie. Myślisz, że jesteś twardy?”
Henrik: Czy to był koleś w koszulce Behemotha?
Sebastian: Mam to w dupie! Powiedziałem mu, że cieszę się, że mu się nie podoba, bo nie muszę mieć dzięki temu takiego fana. Po następnej płycie jakiś chłopak lub dziewczyna podejdzie do mnie i powie mi, że kocha ten album, zamiast tego metalowego typa.
Cóż, jeśli ludzie mają oczekiwania co do twojej muzyki i mogą być nią zawiedzeni, to znak, że osiągnąłeś już jakiś sukces.
Henrik: Tak, zawsze będą ludzie, którym podobają się tylko pierwsze EP-ki.
Sprawdź nasze inne wywiady – Tutaj!
Jeżeli podobają się Wam treści, jakie prezentujemy i chcecie nas wesprzeć, możecie odwiedzić nasz profil na Patronite: