Patrick Kindlon, frontman Self Defense Family bywa niereformowalnym gadułą. Na koncertach jest antytezą generycznego punkowego wokalisty. Zamiast wyrzucać z siebie treściwe, zaangażowane speeche potrafi uwikłać się w rozwlekłe gawędziarskie historie. Jeśli dodać do tego natchnione, storytellerskie, quasi-autobiograficzne teksty pasowałby bardziej na młodszego brata Nicka Cave’a niż Henry’ego Rollinsa. Jego skład jest kolektywem, który w zależności od weny i chęci włączają się różni członkowie. W przeszłości potrafili uciekać się do tak niepopularnych zabiegów na scenie hc-punk, jak wypełnienie połowy swojej płyty „Try Me” wywiadem z aktorką pornograficzną, Angeliką Bernstein.



„Have You Considered Punk Music” jest efektem najdłuższego w historii grupy pobytu w studio. Nie wiem czy i na ile proces nagrania różnił się w stosunku do poprzednich płyt, ale z pewnością efektem jest jedna z ich najbardziej udanych i spójnych pozycji. Zespół z racji konotacji towarzyskich (splity z Touche Amore czy Goodtime Boys) i wydawniczych (Deathwish czy Run For Cover) jest łączony z estetyką post-hardore’ową. Nawet biorąc poprawkę na obszerność tego, co kryje się pod tym gatunkiem, wydaje mi się, że jest on już za ciasny, żeby ująć bogactwo dźwięków zawartych na albumie.

Słychać może pewne echa Lungfish z okolic „Artificial Horizon” (nieśpieszne tempa, przejrzyste, czyste brzmienie gitar, podporządkowanie muzyki nawiedzonemu wokaliście), ale przez bogactwo środków wyrazu i jakiś specyficzny rodzaj uduchowenia, jakim przesiąknięte są teksty można postawić tą płytę równie dobrze obok ostatnich dokonań Nicka Cave’a. Utwory jak „No Analog Nor Precedent”, „Watcher All The Well” czy „Have You Considered Anything Else” brzmią jak kindlonowska wariacja na temat „Push The Sky Away”. Wymienione utwory to też fenomen „HYCPM” w pigułce.



Formalnie nie dzieje się tam wyjątkowo dużo. Historia zna już pierdyliard składów, w których instrumentaliści z cierpliwością godną joginów budują grunt pod czyjeś mniej czy bardziej zajmujące opowieści. Różnica jest taka, że SDF zdaje sobie doskonale sprawę z tego, kiedy Gustaw z Dziadów zamienia się w dziada Gustawa. Wiedzą, kiedy zagęścić, a kiedy rozrzedzić napięcie. Kiedy mocniej jebnąć w bęben. Kiedy dać wokaliście zostać samemu ze sobą na kilka taktów. „HYCPM” to płyta, której rozbudowane instrumentarium nie odbiera ascetyzmu.

Na osobny akapit zasługują poruszające teksty. Jak „Have You Considered Punk Music” z gorzkim „Things you said and why’d you fight that kid I don’t remember / Seemed like I was angry or something maybe”. Jak „No Analog Nor Precedent”, w którym Kindlon nie pierwszy raz wyraża swoje uwielbienie dla „It’s my life” grupy Talk Talk (wcześniej zrobił to za pośrednictwem teledysku do utworu „Talia”) Jak „Watcher All The Well”, przejmujący obrazek osoby bezsilnej wobec tego, jak świat potraktował naszych biedniejszych braci. Kogoś rozdartego między współczuciem, a wdzięcznością, że sam nie jest w gorszej pozycji.

Miarowe akordy pianina w tym numerze brzmią w połączeniu z wersami w duchu „I was a janitor in a place where the really sick people hide / Where the furniture is too broad and heavy to be thrown and that’s by design” jak bezlitosne tykanie zegara w sytuacji, której nie można unieść. Niezależnie czy eksploatowane są tematy osobiste, czy rozkminiane prawidła rządzące światem ta płyta jest pełna celnych sentencji.


www / facebook / bandcamp


 

Mateusz Romanowski