Jeśli miałbym porównać …And You Will Know Us By The Trail Of Dead do jakiegoś bohatera filmowego byłby to pewnie Jaś Fasola w „Nadciąga totalny kataklizm”. Dobrotliwy dozorca londyńskiego muzeum, który został wysłany w roli specjalisty na odsłonięcie obrazu Matka Whistlera do Los Angeles. Tak jak postaci granej przez Rowana Atkinsona AYWKUBTTOD wielokrotnie zdarzało się być zupełnie nie na swoim miejscu.
Kiedy po „Source, Tags & Codes” zostali namaszczeni na zbawców rocka niezależnego, wydali „Words Apart” przypominającą raczej schyłkowe blink 182 niż Sonic Youth. Swoim umiłowaniem do demolowania sprzętu doprowadzali do palpitacji serca lokalnych promotorów jak ekipy techniczne tuzów radiowego rocka spod znaku Audioslave czy Foo Fighters, których supportowali. Zawsze stali w rozkroku pomiędzy post-hardcore’ową destrukcją a pompatycznością rocka progresywnego. Przyniosło to efekty w postaci kilku świetnych płyt, kilku o dyskusyjnej wartości i jednej absolutnie wyjątkowej, „Source, Tags & Codes”.
Conrad Kelly i Jason Reece, jedyni członkowie składu, którzy udzielali się we wszystkich jego wcieleniach, poznali się jeszcze w szkole średniej. Kelly był wielbicielem rocka progresywnego i zagorzałym przeciwnikiem sztuki nowoczesnej, czemu później dał wyraz w tekście „Abstract Art Is Shit”. Reece wychował się na hardcore punku. Przed AYWKUBTTOD grał on między innymi w queercore’owym Mukilteo Fairies wydawanym przez legendarną wytwórnię „Kill Rock Stars”, w której katalogu znajdziemy takie tuzy, jak Deerhoof, The Thermals, Bikini Kill, Elliott Smith czy najważniejszych z punktu widzenia niniejszego tekstu Unwound.
Początki nie były łatwe. Jak wspominał w jednym z wywiadów Reece, jak na ówczesną scenę w Austin zespół był zbyt artystowski dla hardcore’owych ortodoksów, a zbyt agresywny dla wielbicieli melancholików z lokalnego Bedhead. Nawet po kilku latach grania, kiedy udało im się znaleźć swoją niszę i podpisać kontrakt z Trance Syndicate (labelem Kinga Coffeya z Butthole Surfers) dla lokalnych klubów ich gigi dalej były zbyt hałaśliwe.
AYWKUBTTOD najlepiej odbierane było poza Austin, a sam hype na zespół przyszedł zza Oceanu. Drugi album, „Madonna” wydała w Stanach Zjednoczonych przez należącą do Laury Ballance i Mac’a McGaughana z Superchunk wytwórnia Merge Records, a w Europie, Domino Records. Europejskie koncerty ciepło relacjonowane przez New Musical Express zainteresowały zespołem majorsy, DreamWorks, Geffren i wybrane przez zespół Interscope, które wyłożyło na nagranie następcy „Madonny” 150 000 dolarów. Wydarzyło się to w najlepszym możliwym momencie. Zespół był u szczytu swoich twórczych możliwości, a brak pieniędzy nie blokował ambicji nieuznającego półśrodków Kelly’ego. Rozmach dotyczył nie tylko warstwy muzycznej. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, skąd rozbuchane, przeładowane szczegółami okładki płyt AYWKUBTTOD to warto dodać, że niewiele rzeczy drażniło muzyków równie mocno, co minimalistyczna estetyka kojarzona z okładkami Tortoise i „jebaną scenę chicagowską”.
Płyta powstawała pod okiem Mike’a McCarthy’ego, który współpracował z zespołem już przy wcześniejszych albumach. Proces przygotowań do nagrania Jason Reece wspomina, jako sprawną pracę zespołową. Inaczej pamięta to Conrad Kelly, „Dotarliśmy do punktu, w którym po stresie wspólnych tras, trudno nam było pracować wspólnie. Większość materiału skomponowałem w domu i później pracowaliśmy razem nad aranżacjami”. Swoją pracę zespół zaczął Brooklyn Bridge Studio w Austin. Następnie przenieśli pracę do poleconego przez samego Steve’a Albiniego Praire Sun Recording w Cotati. Reece wspomina lokalizację studia jako „dziurę zabitą dechami”. Po weryfikacji na mapach Google trudno się z tym nie zgodzić.
Powstała tam lwia część materiału na płytę, ale sam zespół ciągle nie był pewien osiągniętego efektu. Sytuacji nie poprawiał fakt, że jedyną wątpliwie atrakcyjną rozrywką były wycieczki do baru okupowanego przez członków Hells Angels i podstarzałych hipisów. Zespół pracę nad płytą kończył w Nashville, gdzie odwiedził aż 3 studia. W mieszczącym się w starym kościele Oceanway nagrano większość partii orkiestrowych. Tam, zamiast smutnych panów zaglądających do kieliszka, mijali Juvenile’a, twórcę hitu „Back The Ass Up”, który miał zaproponować AYWKUBTTOD nagranie wspólnego utworu. Całe szczęście, jeden soundtrack do Judgment Night już światu wystarczył. Zespół nie próbował przebić wyczynu Slayera i Ice-T. Nie znaczy to, że panowie się nie polubili. Skończyli paląc razem zioło i wyobrażając sobie, jak absurdalnie mógłby brzmieć efekt ich współpracy.
„Source, Tags & Codes” jest jednym z niewielu albumów, o których można powiedzieć, że stały się legendarne właściwie w momencie wydania. Mimo słyszalnych tu i ówdzie inspiracji Sonic Youth, Fugazi czy Unwound ( „Homeage” jest rodzajem „tribute to” dla tej grupy) AYWKUBTTOD wypracowało styl, który trudno by było pomylić z jakimkolwiek innym zespołem. Masywne brzmienie, trzech charakterystycznych wokalistów (oprócz Kelly’ego i Reece’a śpiewał jeszcze Neil Bush), umiejętność gładkiego przejścia od hardcore’owej furii do fragmentów przeładowanych melancholią. I to wszystko dopełnione orkiestrowymi brzmieniami, które przy analogicznych próbach podjętych przez inny band pewnie brzmiałyby śmiesznie. Notatka dla studentów i studentek kulturoznawstwa, teksty poza prozaicznymi życiowymi doświadczeniami, jak nieporozumienia w związku powodowane podejściem do chrześcijańskich wartości („Another Morning Stoner”), są inspirowane poezją („Baudelaire”), malarstwem („How near, how far”) czy filmami Kar Waia („Heart in the hand of matter” i „Days of being wild”).
Zespół nigdy nie powtórzył sukcesu artystycznego i komercyjnego, jakim był omawiany album. Osobom, którym bliskie były art-rockowe wątki w ich twórczości może przypaść do gustu późniejsze „Tao of Dead”. Słuchacze ceniący zaangażowane teksty opakowane w ładne piosenki mogą spróbować zmierzyć się „Lost Songs”. AYWKUBTTOD utrzymywało swoją pozycję dzięki dalej tak samo przepełnionymi pasją i wściekłością koncertami. W takim wydaniu bronili się niezależnie od składu i promowanego aktualnie materiału.
Mateusz Romanowski
♠
…And You Will Know Us By The Trail Of Dead zagra Source Tags & Codes w całości na tegorocznej edycji Off Festival. Więcej informacji na stronie festiwalu.