Odpadki. Pozostałości. Resztki. Nieczystości. Śmieci.

Za Wikipedią: Odpady to każda substancja lub przedmiot, których posiadacz pozbywa się, zamierza pozbyć się lub do ich pozbycia się jest obowiązany. Innymi słowy, jest to coś, czego już nie potrzebujemy, czego nie chcemy widzieć, słyszeć ani czuć. Właściwie, jest to coś, z czym każdy normalny człowiek nie chce mieć już absolutnie nic wspólnego. I tu właśnie na scenę wkraczam ja, zapięty pod samą szyję w kombinezonie ochronnym, w masce na twarzy i zapasem tlenu na plecach, w specjalnych rękawiczkach i butach, które chronią mnie przed ubrudzeniem, brodzę w odpadkach ludzkości, wyszukując dla was perełki wśród tego, czym gardzicie i o czym nie chcecie więcej myśleć. Moją misją w całym tym gąszczu odpadków jest uświadomienie wam, moi drodzy, co zostawiacie za sobą, przed czym się bronicie, czego się boicie, co sprawia, że zimny pot pojawia się na waszych czołach w momencie, w którym czytacie te słowa.

To nie jest coś, co lubię robić. Jednak jest to coś, co musi być zrobione.

Wszystko musi równać się sobie na tym świecie i gdyby większość ludzi myślała podobnie, żylibyśmy w pieprzonym raju. Nie ma nic ważniejszego od sprawiedliwości, bez niej jesteśmy tylko małymi dziećmi bez żadnego nadzoru rodzicielskiego, które uważając to za pewną formę zabawy urywają psom ogony i podpalają bezdomnych, wyzywają niepełnosprawnych kolegów na boisku szkolnym do wtóru innych dzieci, psują nie swoje zabawki, gardzą kanapką z dżemem na śniadanie i to wszystko bez absolutnie żadnych konsekwencji. Czasami wydaje mi się, iż zasada „oko za oko” jest jedyną słuszną drogą dla naszego gatunku. Może więc obecny model egzekucyjny nie bardzo się sprawdza, ale kim jestem, by to kwestionować?

Nie wierzę w instytucje, nie mają one dla mnie większego znaczenia.

Żyję w mojej głowie i w niej jestem królem własnego królestwa. Dlaczego mam się przejmować światem, który nie odpowiada moim standardom? Jesteśmy dwoma osobnymi bytami, mimo to, ulepieni z tej samej kosmicznej materii, przyciągamy się w jakiś dziwny sposób, przenikając się nawzajem raz na jakiś czas, w tańcu, który można nazwać jedynie chaotycznym tangiem nad brzegiem przepaści. Tango Chaos, wszelkie prawa do tej nazwy zastrzeżone.

Jest późno, gdy piszę te słowa i wydaje mi się, że tracę powoli wątek, więc wróćmy do tego, o czym jest dzisiejsze kazanie. A jest ono o wyrażeniu „Trash” i co to tak naprawdę oznacza w przypadku mojej skrobaniny dla Undertone. Zajmuję się tutaj w wolnej chwili wyszukiwaniem dla was samej esencji Trashu, kwintesencji złego gustu, fundamentu kiczu, istoty tandety. Innymi słowy próbuję wyłuskać diament z tej zbieraniny odpadków, które zostały zepchnięte na margines społeczny. Po co właściwie, pytacie? Ano jest to nic innego, jak produkt ludzkości, coś odrzuconego przez was, stłamszonego, zgniecionego, wymiętoszonego, strawionego i wydalonego. Z czystej przekory serwuję wam wasze własne odpadki, po to tylko, by przypomnieć wam coś, o czym pamiętać nie chcecie. Bo uważam, że samoświadomość jest w pewnym sensie wybawieniem. Bo zasługuje na to bardzo mały procent społeczeństwa. Bo to, co powinno być czystą formalnością, jest największą niesprawiedliwością świata. Bo zdawanie sobie sprawy z własnych słabości jest oznaką najwyższej formy trzeźwości umysłu. Bo nie powinniście zasypiać bez problemów. Bo materia rzeczywistości jest krucha. Bo podtytuł tej serii powinien brzmieć „Pop-nihilizm” (wszelkie prawa zastrzeżone). Bo nie chcę się tym zachwycać samemu. Bo czuję, że ktoś tam, gdzieś tam, rozumuje tak, jak ja. Bo jestem nienormalny. Bo jestem normalny w swoim królestwie. Bo potrzebujecie uważnie czytać moje kazania. Bo musicie czytać między linijkami. Bo mogę tu udawać, że jestem mądry. Bo jestem mądry. Bo świat ma o wiele więcej do zaoferowania niż sądzicie. Bo choć trochę was to ciekawi. Bo jestem szczery do bólu. Bo nie potrafię okłamywać własnych parafian. Bo wiecie w głębi duszy, że mówię prawdę. Bo jecie śmieci a śmieci jedzą was. Bo jest to pewnego rodzaju deklaracja. Bo jest to w jakiś sposób terapia. Bo po tym zawsze lepiej się czuję. Bo ścigam się tylko sam ze sobą. Bo dziś jest odcinek specjalny. Bo obchodzimy wspólnie mały jubileusz. Bo ludzie czytają już tylko Internet. Bo nie wiem o co chodzi w dzisiejszym klipie. Bo nie potrafię tańczyć za dobrze. Bo chciałbym żebyście wy tańczyli tak dobrze. Bo przypomina mi to nieco Saturatora. Bo świat potrzebuje więcej takich rzeczy. Bo świat nie jest na to gotowy. Bo dziś jest niedziela i to jest wasze kazanie. Bo jeśli mam czym, zawsze chętnie się podzielę. Bo uznałem, że czas już na to. Bo dawno nic nie było. Bo czas już kończyć. Bo następny klip jest już w kolejce. Bo mimo usilnych modłów, niebo nie pęka od tak na pół, a ziemia nie rozwiera się szeroko sama z siebie, by pochłonąć nas w całości. Bo zobaczymy się ponownie wkrótce.

Gdy już nauczycie się tak tańczyć.

 

Posted in Artykuł, Muzyka, VideoTagged ,