Żyjemy w świecie, w którym Disco Polo wraca do łask po latach spędzonych na marginesie społecznym i niczym złośliwy nowotwór atakujący kolejne narządy ludzkie, kaleczy umysły coraz większej rzeszy nieświadomych ludzi; porno jest przestarzałe, łatwo dostępne i nudne i nawet to puszczane na Mango.tv wieczorną porą nie pozostawia już żadnych złudzeń co do tego, co kryje się pod tanim blurem; byle hipster jest wytatuowany od stóp do głów jak najbardziej hardkorowe gwiazdy rocka w latach 90. a dzisiejsi raperzy wycinają sobie skalpelem wzory na twarzach i podwieszają się pod sufitem na haczykach niczym członkowie trupy cyrkowej Jima Rose’a; Mefedron w czasach świetności sklepów z dopalaczami pogardzany i wyśmiewany przez techno brać, dziś zażywany w gigantycznych ilościach na wszelkich masowych imprezach, robiąc nie tylko niemałe spustoszenie w nozdrzach, ale także czyniąc nieodwracalną krzywdę samemu mózgowi.
Jest tak wiele rzeczy, które poszły nie tak. Zmierzamy donikąd? Na to właśnie wygląda. Żyjemy w tej marnej rzeczywistości, marząc wciąż o przeszłości. Popełniamy wciąż te same błędy i wcale się ich nie wstydzimy. Bo nie czujemy takiej potrzeby. Bo nikt od nas tego nie oczekuje. Dostosowujemy się do tego świata, zamiast sprawiać, żeby on zaczął dostosowywać się do nas.
To chyba najwyższa pora na zejście ze sceny po cichu. A jak lepiej to zrobić, jeśli nie przy dźwiękach polskiej odpowiedzi na fenomen Depeche Mode? W innej rzeczywistości ci goście byliby królami świata, niestety przepadli w czarnej otchłani polskiej muzyki rozrywkowej, wrzuceni niesłusznie do jednego worka z rodzącą się dopiero sceną wspomnianego wcześniej wirusa zwanego Disco Polo. Dziś jednak, odświeżeni i gotowi zrobić wam sieczkę z mózgu, służą z moją wrodzoną przekorą i pełną ironią jako pieśń pożegnalna dla tego cyklu. Może jeszcze kiedyś powróci zza grobu. Jeśli będziecie grzeczni. Tymczasem pora umierać dla tego świata. Jeśli ta chwila nadchodzi, trzeba zrobić sobie listę rzeczy, dla których warto było żyć:
01:52 – 02:34 minuta„Stay” Shakespears Sister, niepamięć Leonarda Shelby’ego, magiczny świat Natashy Khan, Euchrid Eukruk i „Gdy Oślica Ujrzała Anioła„, Tima & Erica Wspaniały Show, „Kosmiczny Człowiek” Jas Manna, Melancholia Billy’ego Corgana, Berlin i Neukölln, zmysł powonienia Jana Babtysty Grenouille’a, Drezdeńskie Laleczki, Samobójczy Król, MM 96-98, Rebekah Del Rio i »Llorando« w Mulholland Drive, Bobby Peru, Alan Moore, Neil & Amanda, Tori, Nick, Genesis P. Orridge, każdy moment Viva Zwei, Radiohead Poznań, The Soft Moon Berlin 2011, Diamanda Wrocław, NIN x 10, Visual Audio Sensory Theater, Adult Swim, Dzieciaki Ze Wścieklizną!, K, Neverland Sessions, Six Feet Under, wyskrobaniec Pixy, Rorschach, Morfeusz i jego starsza siostra, G.I. Joe i Cobra, Christiane F., Frank Castle, Alicja Po Drugiej Stronie Lustra, Aglaja Veteranyi, Saturator, Pornografia Roberta Smitha, Floodland, The Road, Halber Mensch, Koko, Wigilia 2014–2015–2016, Eric Draven, Travis Bickle, Limbo + Inside, »The Fall« Ministry, »Mercy« IAMX, Jesus de Sade, Anton Chigurh, Tetsuo, Spun, Quentin Dupieux, Million Dollar Extreme, Gummo, Sunday pRICZings, New Beat, Vertigo, Angst, »Since I Was Shot, Everything Seems Like A Dream To Me«, Wax Trax!, Nowy Orlean, Album of The Year, piwnica na Wawelskiej i trzy WWW, Megahex, Jar of Fools, Fassade, Death of The Ego.
No i czytelnicy cyklicznych kazań. Moi właśni parafianie. Wy i ja. Razem pod wodospadem marzeń.
In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti.
Amen.