Sześćset dwadzieścia cztery tysiące czterysta czterdziestu czterech mieszkańców. Dwudziesta siódma pozycja na liście największych miast w USA. Pierwsze miejsce w zestawieniu najgęściej zaludnionych miejscowości w stanie Kentucky. Ojczyste miasto Mohhamada Alego, Louisville, jest mniejsze niż Warszawa, Kraków, Wrocław czy Łódź. Mimo to jego scena muzyczna tak bogata, że dedykowany jej tekst musiałem podzielić na trzy części, a i tak nie starczyło miejsca, by wymienić wszystkie warte uwagi zespoły. Tym niemniej powracam z ostatnim tym razem artykułem o muzyce ze stolicy Kentucky i dla odmiany zapraszam do zapoznania się nieco lżejszym brzmieniowo, lecz nie mniej mrocznym obliczem Louisville.
Continue Reading „Scena z Louisville cz.3 – Indie folk, southern rock, emo i… modern classical?”Category: Artykuł
Fatalne pytania: Piotrkoff 2023
Fot. Filip Preis
Już w najbliższy weekend kolejna edycja Piotrkoff! Tegoroczny line-up jest wręcz idealny – zagrają: Bastarda Trio, BNNT, Jacaszek, Królówczana Smuga, Rosa Vertov i wieże fabryk. DJ Bloom, Herida, Luksja Sound i valmax zadbają o to, byście zbyt wcześnie nie wrócili do domów. Adyszk i Daniel Sołtysiak wciągną publiczność w swój performance, a najmłodszych festiwalowiczów rozrusza zespół Czereśnie, przed którego występem otworzymy wystawę prac milusińskich artystów zatytułowaną Zaczarowany świat muzyki. Trzynasta edycja Piotrkoff! to doskonała okazja do odkurzenia naszego cyklu Fatalne pytania…
Scena z Louisville cz. 2 – math rock i post-hardcore
Keep Louisville weird – ten popularny slogan, wypromowany przez lokalne biuro niezależnych przedsiębiorców, jakimś cudem całkiem nieźle pasuje też do sceny muzycznej zrodzonej w tym amerykańskim mieście. Czy to mowa o czterech nastolatkach, którzy jakimś cudem nagrali album absolutnie przełomowy, ale wybitnie niedoceniony w swoich czasach, czy o występującym pod kilkoma pseudonimami tytanie alt-country i indie folka – muzyka z Louisville ma swoje charakterystyczne, mroczne i pokręcone brzmienie, które bez wątpienia zapada w pamięć. Zapraszam na podróż po niszowych, ponurych, a nawet obskurnych brzmieniach zespołów takich jak Bastro, June of 44, Rodan czy Shipping News. Zanurkujcie w dziwne oblicze Lousiville.
Continue Reading „Scena z Louisville cz. 2 – math rock i post-hardcore”
Jedenastu artystów, których warto zobaczyć na Great September 2023
Muzykę można poznawać na tysiąc różnych sposobów – słuchając audycji radiowych, odpalając playlisty na Spotify, czytając dziennikarzy, czy też po prostu kupując bilet na koncert zespołu, o którym jeszcze nigdy się nie słyszało. W dobie AI można nawet podać sztucznej inteligencji listę ulubionych muzyków i poprosić o sugestie podobnie grających artystów. Wydaje mi się jednak, że jednym z najprzyjemniejszych sposobów na szukanie nowych brzmień jest bieganie od sceny do sceny na festiwalu, przeplatając koncerty artystów sobie znanych, z gigami tych, których twórczość pozostaje zagadką. Dla tych, którzy wolą jednak przygotowywać sobie podbudowę pod festiwal i zapoznawać się wcześniej choćby z częścią mających wystąpić artystów, przygotowałem krótką listę jedenastu wykonawców, których moim zdaniem warto sprawdzić podczas tegorocznej edycji Great September. Enjoy! Continue Reading „Jedenastu artystów, których warto zobaczyć na Great September 2023”
Nie wszystko jest żywe. Recenzja „Everything is Alive” Slowdive
Pamiętacie trzecią część Ojca Chrzestnego Francisa Coppoli? Nie jest to obiektywnie zły film, ma wszak swoje momenty. Czuć, że maczał w nim palce twórca, który wie, jak wykonać arcydzieło. Jednocześnie odejście od tonacji, w jakiej utrzymane były poprzednie instalacje serii, nietrafione wybory w obsadzie i próby naprawy formuły, która żadnego serwisu nie wymagała, sprawiły, że najzagorzalsi fani czuli się zawiedzeni. Dokładnie tak samo jest z najnowszą płytą Slowdive Everything is Alive. To nie jest zła płyta. Ale to najgorszy album w znakomitej jak dotąd dyskografii shoegazowej legendy. Continue Reading „Nie wszystko jest żywe. Recenzja „Everything is Alive” Slowdive”
Monolity i wymiary. O fenomenie Sunn O))), medytacji i radykalnej powolności
Photo: Josh Ford
Fascynują mnie dźwięki, które sprawiają, że zamieram bez ruchu i z czułością sejsmografu nasłuchuję każdego drżenia. Na przestrzeni lat ta niemal nieznośna, wymykająca się czasowości powolność stała się jedną z głównych osi moich muzycznych poszukiwań, a rozciągnięte w nieskończoność drony stały się jednym z nieodzownych elementów mojej wrażliwości. W toku licznych rozmów z mniej lub bardziej bliskimi osobami zauważyłam, że nie jestem na tym tle odosobnionym przypadkiem. Na skutek fali ateizmu, która rozlała się po świecie na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia, wielu z nas wyruszyło na poszukiwanie rytuałów umiejscowionych poza religijnymi strukturami. Pozwalam sobie tu bowiem założyć, że większość ludzi posiada mniej lub bardziej uświadomione potrzeby duchowe, które – po wyrzeczeniu się religii – umieszczone zostają w pozycji permanentnego niezaspokojenia. Trudno się zatem dziwić renesansowi astrologii, rosnącej popularności kart tarota oraz wszechobecnej obawie przed złośliwością ciał niebieskich. Continue Reading „Monolity i wymiary. O fenomenie Sunn O))), medytacji i radykalnej powolności”
Scena z Louisville, cz.1 – Punk Rock i Slint
Kentucky może kojarzyć się ze słynnym kurczakiem w chrupiącej panierce, którego smak cenią sobie wielbiciele fast foodów na całym świecie. To także stan, w którym pędzi się bourbon marki Jim Beam, również doceniany przez smakoszy. Chciałbym wam jednak przedstawić inne, mroczniejsze, znacznie mniej kolorowe Kentucky. Ten urzekający bogactwem lasów, znajdujący się we wschodnio-centralnej części USA stan jest bowiem miejscem narodzin jednej z najciekawszych i najbardziej oryginalnych scen amerykańskiej muzyki niezależnej. Nalejcie więc sobie w szklankę Jim Beama, ewentualnie zamówcie kurczaka z KFC, a następnie zapoznajcie się z historią niezwykłej lokalnej sceny, której poszczególni przedstawiciele stali się znani nie tylko w całym USA, ale i na całym świecie.
Continue Reading „Scena z Louisville, cz.1 – Punk Rock i Slint”
Slowdive. Krótka historia hałasu
Swój tekst o Slowdive – pisany podczas pakowania gratów na ich koncert na OFF Festivalu – mógłbym zacząć od tego, jak kapela z brytyjskiego Reading wywróciła mój muzyczny świat i sprawiła, że lata temu sam postanowiłem tworzyć shoegaze. Lub od opisu zaskoczenia, jakie towarzyszyło mi, gdy odkryłem, że Simon Scott, ambientowiec, którego słuchałem od lat, był perkusistą mojego ukochanego zespołu. Albo rekonstrukcji uczuć, jakie towarzyszyły mi 9 lat temu, gdy z zamkniętymi oczami oderwałem się od gruntu na koncercie Slowdive w Dolinie Trzech Stawów. Zacznę jednak inaczej. Continue Reading „Slowdive. Krótka historia hałasu”
Moja relacja z Roadburn? Bawiłam się wyśmienicie
Kiedy wszyscy już zdążyli wylać swoją ekscytację na Facebooku, blogach i innych stronach, ja wciąż próbuję się zebrać, żeby napisać cokolwiek. Bo cóż więcej można napisać o Roadburn? Tak: to naprawdę doskonały festiwal, tak: prawie wszystkie koncerty są świetne i tak: możesz tam spotkać praktycznie każdego.
Continue Reading „Moja relacja z Roadburn? Bawiłam się wyśmienicie”