Okropnie przykro zaczął się ten rok — artysta, którego bardzo szanowaliśmy, odszedł niespodziewanie, zbyt szybko. Wciąż jesteśmy w szoku pisząc te słowa. Nie możemy uwierzyć, że ledwie kilkanaście miesięcy temu przeżyliśmy wspólnie najlepszy od lat koncert The Soft Moon, a pisząc te słowa, utwierdzamy się w tym fakcie jeszcze bardziej. Był to zdecydowany powrót do formy i również, jak sądziliśmy, przedsmak czegoś ekscytującego w niedalekiej przyszłości. Niestety kariera, jak i przede wszystkim życie człowieka zostało zatrzymane w jednym gwałtownym i przykrym momencie. Nasze orbity spotkały się kilkukrotnie i nie dało się ukryć, że Luis był specyficznym człowiekiem, natomiast czy mogło być inaczej przy tworzeniu tak bezkompromisowej i przytłaczającej muzyki? Jako swoisty tribute dla Luisa Vasqueza i jego projektu, poniżej krótkie omówienie dyskografii artysty. R.I.P., bracie.