Pamiętacie trzecią część Ojca Chrzestnego Francisa Coppoli? Nie jest to obiektywnie zły film, ma wszak swoje momenty. Czuć, że maczał w nim palce twórca, który wie, jak wykonać arcydzieło. Jednocześnie odejście od tonacji, w jakiej utrzymane były poprzednie instalacje serii, nietrafione wybory w obsadzie i próby naprawy formuły, która żadnego serwisu nie wymagała, sprawiły, że najzagorzalsi fani czuli się zawiedzeni. Dokładnie tak samo jest z najnowszą płytą Slowdive Everything is Alive. To nie jest zła płyta. Ale to najgorszy album w znakomitej jak dotąd dyskografii shoegazowej legendy. Continue Reading „Nie wszystko jest żywe. Recenzja „Everything is Alive” Slowdive”
Autor: Karol Grabias
Slowdive. Krótka historia hałasu
Swój tekst o Slowdive – pisany podczas pakowania gratów na ich koncert na OFF Festivalu – mógłbym zacząć od tego, jak kapela z brytyjskiego Reading wywróciła mój muzyczny świat i sprawiła, że lata temu sam postanowiłem tworzyć shoegaze. Lub od opisu zaskoczenia, jakie towarzyszyło mi, gdy odkryłem, że Simon Scott, ambientowiec, którego słuchałem od lat, był perkusistą mojego ukochanego zespołu. Albo rekonstrukcji uczuć, jakie towarzyszyły mi 9 lat temu, gdy z zamkniętymi oczami oderwałem się od gruntu na koncercie Slowdive w Dolinie Trzech Stawów. Zacznę jednak inaczej. Continue Reading „Slowdive. Krótka historia hałasu”
Powolne eksplozje #2: TOP 10 shoegazowo-dreampopowych albumów 2022 roku
Trwa właśnie ten smutny moment roku, gdy dogasają ostatnie przyjemne zimowe rytuały i celebracje a „Blue Monday” przestaje kojarzyć się z repertuarem New Order. 2022 r. obchodził się z nami szorstko i odchodzi w niesławie. Czy ostatnie 12 miesięcy ma coś na swoją obronę? Na szczęście w bańce ciepłofalowego grania zdarzyło się dużo dobrego. Czas więc na drugi odcinek „Powolnych Eksplozji” i przegląd najlepszych wydawnictw drempopowych i shoegazowych minionego roku. Kolejność wydawnictw umiarkowanie przypadkowa.
Continue Reading „Powolne eksplozje #2: TOP 10 shoegazowo-dreampopowych albumów 2022 roku”
Powolne eksplozje #1: Zimno już było
Od bez mała czterech dekad shoegaze i dreampop tłumaczy na język muzyki najsłodsze i najbardziej świetliste rejestry naszego doświadczenia: słuchać Cocteau Twins czy Slowdive to trochę jak dryfować na brzegu oceanu w golden hour pod koniec lata. Może to wina Bałtyku (tego morza, nie zespołu Michała Rutkowskiego), ale polską scenę muzyczną od zawsze ciągnęło bardziej w kierunku zimnofalowych kurortów i plażowania w stylu Dnia Świra. Dlatego w „Powolonych Eksplozjach” będę raz na jakiś czas pokazywał wam najciekawsze miejsca na mapie współczesnego dreampopu, shoegaze’u, ethereal i ambientu, gdzie pod każdą falą przesterowanych gitar płynie ciepły prąd.