Artykuł

Nie wszystko jest żywe. Recenzja „Everything is Alive” Slowdive

Pamiętacie trzecią część Ojca Chrzestnego Francisa Coppoli? Nie jest to obiektywnie zły film, ma wszak swoje momenty. Czuć, że maczał w nim palce twórca, który wie, jak wykonać arcydzieło. Jednocześnie odejście od tonacji, w jakiej utrzymane były poprzednie instalacje serii, nietrafione wybory w obsadzie i próby naprawy formuły, która żadnego serwisu nie wymagała, sprawiły, że najzagorzalsi fani czuli się zawiedzeni. Dokładnie tak samo jest z najnowszą płytą Slowdive Everything is Alive. To nie jest zła płyta. Ale to najgorszy album w znakomitej jak dotąd dyskografii shoegazowej legendy. Continue Reading „Nie wszystko jest żywe. Recenzja „Everything is Alive” Slowdive”

Artykuł

Slowdive. Krótka historia hałasu

Swój tekst o Slowdive – pisany podczas pakowania gratów na ich koncert na OFF Festivalu – mógłbym zacząć od tego, jak kapela z brytyjskiego Reading wywróciła mój muzyczny świat i sprawiła, że lata temu sam postanowiłem tworzyć shoegaze. Lub od opisu zaskoczenia, jakie towarzyszyło mi, gdy odkryłem, że Simon Scott, ambientowiec, którego słuchałem od lat, był perkusistą mojego ukochanego zespołu. Albo rekonstrukcji uczuć, jakie towarzyszyły mi 9 lat temu, gdy z zamkniętymi oczami oderwałem się od gruntu na koncercie Slowdive w Dolinie Trzech Stawów. Zacznę jednak inaczej. Continue Reading „Slowdive. Krótka historia hałasu”